Marina Łuczenko-Szczęsna przyznała, że ma problemy, ale nie chce ujawniać, czego one dotyczą . Mediom i fanom gwiazdy nie pozostaje nic innego, jak trzymać za nią kciuki i czekać cierpliwie, aż zdecyduje się ujawnić, co było powodem jej smutku. Zobacz także: Marina i Wojciech Szczęsny planują drugie dziecko. Już wybrali imiona!

Marina Łuczenko-Szczęsna jest niezwykle aktywna w mediach społecznościowych. Na jej profilu na Instagramie pojawia się mnóstwo zdjęć i nagrań. Nie brakuje ujęć zarówno tych dotyczących pracy, jak i stylizacji. Czasami pojawiają się także i nieco bardziej prywatne zdjęcia. Marina Łuczenko-Szczęsna publikuje je jednak dość rzadko, bo stara się chronić swoją prywatność. Szokująca wymiana z udziałem Szczęsnego? Juventus analizuje rynek Dalsza część tekstu znajduje się pod wideo: Marina Łuczenko-Szczęsna i jej mąż w 2018 r. zostali rodzicami. Na świecie pojawił się ich syn. Chłopiec otrzymał imię Liam i szybko skradł nie tylko serca najbliższych, ale też internautów, którzy czasem mogą zobaczyć jego zdjęcia na Instagramie rodziców. Niedawno Marina Łuczenko-Szczęsna pokazała zdjęcia z rodzinnego spaceru, a później pochwaliła się, jak Wojciech Szczęsny wraz z Liamem składali łóżko. Nie obyło się przy okazji bez zabawnej sytuacji. Zabawna sytuacja z synem Wojciecha Szczęsnego. Tak zwrócił się do ojca Część odnośników w artykule to linki afiliacyjne. Po kliknięciu w nie możesz zapoznać się z ofertą na konkretny produkt – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji i jej niezależność. Tym razem Marina Łuczenko-Szczęsna pokazała urocze zdjęcie syna. Liam przytulał pieska. W opisie fotografii żona Wojciecha Szczęsnego zwróciła uwagę na pewien szczegół. "Wygląda na to, że chodzą do tego samego fryzjera (czyli do mnie)" - napisała. Pod zdjęciem pojawiło się mnóstwo komentarzy. Nie brakowało także i wpisów od znanych osób. "Słodkość 200%" - napisała blogerka Red Lipstick Monster. "Dużo słodyczy jak na jedno zdjęcie" - wtórowała jej prowadząca "Dzień dobry TVN" Paulina Krupińska. Z kolei Anna Lewandowska, prowadząca "Pytanie na śniadanie" Ida Nowakowska, która sama spodziewa się dziecka i żona piłkarza Michała Żyry, Aleksandra zamieściły w komentarzach ikonki serduszek.

Gwiazdy. 13 maja 2019, 11:07. Marina Łuczenko-Szczęsna opublikowała na swoim Instagramie zdjęcie, które wywołało falę komentarzy. Czy artystka lata prywatnym samolotem? Marina w rozmowie z dziennikarką Dzień Dobry TVN Agnieszką Jastrzębską zdradziła, jaka jest prawda. Marina Łuczenko-Szczęsna dzieli swój dom między Turyn

Marina Łuczenko i Wojciech Szczęsny dawno nie dawali o sobie znać. Para spotyka się od 2013 roku i jak widać ich związek kwitnie. W końcu nic tak nie łączy jak wspólna pasja. Marina wczoraj na swoim Instagramie opublikowała film na którym śpiewa „I’m Not The Only One”, przy fortepianie widzimy jej drugą połówkę – Wojciecha Szczęsnego. Jak myślicie? Nagrają wspólny album? Dla tych, którzy jeszcze nie słyszeli jak śpiewa i gra Wojtek prezentujemy wideo. Zdolny z niego chłopak!

View community ranking In the Top 20% of largest communities on Reddit Marina Łuczenko. comments sorted by Best Top New Controversial Q&A Add a Comment 3dsh__30]," Ark3A%2F% o3}cle Mst:650,slots:[12, Mst:650,slots:[12 4main2xbZ[1,146901 cl-m "72"h___ "72"h__menu class="yJEZYeXR ,bilaLh__12 4main2xbZ[1,146901 cUaK rÄ ner1eh__eA7Nh data-category=cKh_kGzgn> 3dsh__30]," Ark3A%2F% Ber1eh__eA7NM/S2 eA7 Mst:djEwUwkHnN2EwUwkHnN2EwUwkHnnnN2wwspkGi"/ppkGi"/ppkGi"/ppkGi"/ppk0Fco3DMqelsrc52"">PrMf1bzq3M> IR,9qy> -R[srcataa"lySi clao3KnN214690wK2_ory=cKh_kGzA{ 1i>3dsh__30]=blygzK2_chea">iwmD--coming" id=Ypt cJ0YRo4c-ma3KhuttYRo,etitor match__iD--coming== oF)cKholas nN2EmBLBdA20Me
Wojciech Łozowski i Marina Łuczenko dziesięć lat temu byli parą. Niedawno piosenkarka została mamą i urodziła swoje pierwsze dziecko. Z tej okazji przypominamy, jak obecnie wygląda jej
Marina Łuczenko, tak jak jej koleżanki z branży, prężnie działa na Instagramie. To właśnie tam chwali się kolejnymi talentami Liama i prezentuje warte nierzadko kilkadziesiąt tysięcy złotych zdarza się także udostępniać materiały ukazujące, jak śpiewa albo tańczy. Jeżeli chodzi o to drugie, to najczęściej nagrywa tiktoki, na których prezentuje "kocie ruchy". Zobacz także: Marina marzy o roli filmowej. "Kurde, dobra jestem!"Nie inaczej było w sobotę. Tym razem Marina pochwaliła się nagraniem z najświeższymi wygibasami także na Instastories, opublikowanym wcześniej na TikToku. W kilkunastosekundowym wideo widzimy, jak wczuta żona Szczęsnego się, że nie wszystkim "odważny" taniec w wykonaniu Łuczenko przypadł do gustu, o czym poinformowała w kolejnych relacjach ona oglądam właśnie "Sprzątaczkę" i przeglądam DM-y od was. To jest niesamowite, jak ludzie są różni - zaczyna zajadająca się bliżej nieokreśloną przekąską celebrytka i kontynuuje:Dostałam masę wiadomości dotyczących ostatniego filmiku z TikToka z cyklu: "Ale super energia", "Wstawiaj więcej, jak tańczysz", "Ale czad", "Megapozytywnie"... - wymienia otrzymywane komplementy, by następnie przejść do tych mniej pochlebnych komentarzy:No i ta druga część, która pisze: "Cringe", "Mnie by było wstyd, gdyby moja mama wstawiała coś takiego", "Co na to twój mąż?" - przytacza wiadomości od "fanów", którym następnie postanawia wytłumaczyć, jak ona widzi całą sytuację:Słuchajcie, ja na szczęście w zupełnie inny sposób wychowuję mojego syna. To, co dla mnie jest najważniejsze, to żeby zawsze być sobą - wyjaśnia. I to nie może być tak, że raptem jesteś zupełnie inną osobą tylko dlatego, że jesteś czyjąś żoną albo stajesz się mamą. Ja cały czas jestem tą samą Mariną i jak mam ochotę sobie szaleć na TikToku czy na Insta, bo po prostu mam taką ochotę, to to robię - przekonuje, na zakończenie nawiązując do użytego filtra: I wam również polecam zawsze być sobą, w szczególności z motylkiem na że udało się jej przekonać do swojego twerku zniesmaczonych obserwatorów?Czy redaktorzy Pudelka śledzą gwiazdy i robią im zdjęcia zza krzaka? Tego dowiecie się w najnowszym odcinku Pudelek Podcast! Zobacz także: Wojewódzki dalej się pogrąża, na co Wiśniewski wydał 3 miliony i redaktorzy Pudelka w krzakachOceń jakość naszego artykułu:Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze ja kiedyś polubić naprawdę..ładna dziewczyna śpiewać coś tam potrafi ale ona jest tak niesympatyczna i nie miła w wywiadach że się nie da... Niech świat się zresetuje Dobrze, że się wytłumaczyła... jest niesamowita w swojej prostocieOstatnie zdjęcie z prawie pipuchą na wierzchu trzeba było sobie darować :)Ciekawe kto tak naprawdę podziwia to twerkowanie w realu bo po wypowiedzi tej pani widać, że jej małżeństwo jest ...Najnowsze komentarze (183)Co sie stalo?Jak tylko Sandra Dz. opublikowala odpis dyplomu Marinka to depresyjka?Zadnych nowych styloweczek,torebeczek,tancow czy cennych pouczen jak sie "tanio ubrac w fajna styloweczke" Strasznie jej z tej rozpaczy jakis nowy kawalek lub utwor na rozspiewanie?Ludzie kim wy jesteście żeby mówić komuś jak ma żyć? Może ma sobie trumne ma kupić co? Tak samo moja toxic przyjaciółka ,mieszkała z chłopem z toksykiem pod jednym dachem ,który ją bił , wyzywał od najgorszych , nie chciała odejść a teraz gdy ma chłopaka mi mówi jak mam żyć że robię z siebie męczennice bo mieszkam z ojcem toksykiem - tyle że ja nie mam pieniędzy kupić sobie mieszkania a jej łatwo mówić bo ma rodziców przy hajsie i na koszt faceta mieszka. Zapomniała już że sama męczennicą a teraz pani domu się za ironia, Marina ogląda "Sprzątaczkę".Jaka ona jest nijaka, ciągle coś kogoś kopiuje... Szansa na zmianę osobowości sie jej odebrac syna,gdyz jej zachowanie moze spowobowac,ze to dziecko bedzie mialo zwichrowana jest bardzo czeste gdy ojciec pracuje,a matka sie mudzi i zajmuje sie tylko soba/typowa egoistka,odrzucona w mlodosci od rodziny,a potem przez nia przygarnieta po uzyskaniu jakiegos statusu spolecznego -pienieznego/Typowy syndrom upadlej rodziny,byle wydostac sie by jej nie zatrudnil w klubie by tanczyla .Do tego trzeba miec to cos,a nie tylko tylkie ruszac i wystawiac ozor oraz robic glupie ze zmienila na lepszy samochod,bedzie szybsza dojazdowka do miejsca glupota umiala latac to ta pseudo corka,zona,matka juz by byla na koncu rozumiem jak mozna w tym wieku byc na poziomie co na temat jej wyglupow sadza rodzice/chociaz to oni ja wychowali/czy maz?Czy tylko kasa sie liczy?Jezeli tak to co dalej jak maz przestanie zarabiac?Napewno koniec ma milosc do kasy by mogla sie lansowac,gdyz soba nic nie zgrabna to czemu ma tak nie robić. Ja po ciąży również wróciłam do swojej formy z cateringiem dietetycznym warszawski dzień pana dziecko jak słup reklamowy od butów zaczynając na plecaku kończącPfff, na serio ktos to przeżywa? Czego spodziewać się po osobie, która uczy 3 letnie dziecko piosenek Maty? Ostatnio Liamek śpiewał na stories"Szafir". Marino, może dopasuj repertuar do wieku dziecka? "Dzwoni Papuga" też zna na pamięć? XD Ona już odleciała na inna planete. Faktycznie komentarze typu „a co powie twój mąż” są żałosne… ale pomijając przesądzających w wyrażaniu swojej opinii hejterow, to jej naprawdę nie da się już lubić. Cała obwieszona metkami, Ani to ładne ani fajne.. te jej rapsy tez są warte śmiechu. Wrocilam z fashion weeka uczę syna jak się robi do nocnika - iks deTo ze jest się mama, żona czy kochanka 😉 nie oznacza ze nie można być dalej seksi i tańczyć. Może w ogóle w worku pokutnym powinnismy chodzić czas zmian9 miesięcy temuLudzie powinni zmądrzeć. Szczególnie ci krytykujący różne zachowania rozrywkowe, a twerk do nich należy. Hejtować kogoś za to że się bawi? Bo według kogoś jej nie wypada lub to poniżające? Ludzie za takie same zachowania, to na zachodzie Europy nie są w ogóle krytykowani. Tam ludzie mają dystans i luźne podejście do przemysłu rozrywkowego czy zabaw. Głównie w Polsce tak się spinają. Widziałem 5 minutową scenkę z programu Kuby Wojewódzkiego (Ada Śledź mówiła o stulejarzach). Była to bardzo zabawna i śmieszna rozmowa (jeszcze było kilka innych osób), a potem patrzę w komentarze i dosłownie SZOK. Sam ohydny hejt, obrażanie i wyzywanie od pustaków. Dosłownie nie wiem skąd się ci ludzie biorą. Polska poszła w bardzo złym kierunku za sprawą konserwatywnego i kłótliwego rządu. Ludzie dali sobie wmówić że mają prawo krytykować i obrażać ludzi za to, że ci coś mówią lub zachowują się nie po ich myśli. To jest tak naprawdę wina braku tolerancji, a o tolerancji trzeba uczyć już dzieci w szkołach. Taka nauka po kilkunastu latach przyniesie efekty. Pod koniec sierpnia Marina Łuczenko nieoczekiwanie wyznała, To jednak nie wszystko, z czym przyszło się jej zmagać. 33-latka doświadczyła ataków paniki oraz otarła się o depresję.
Żona bramkarza reprezentacji Polski od czasu do czasu zamieszcza na Instagramie rodzinne zdjęcia czy filmiki. Tym razem Marina zdecydowała się pokazać fanom uroczy filmik z mężem. Na wideo piosenkarka prosi ukochanego, by dał jej buziaka w policzek, ten jednak nie spełnia jej prośby, tylko żartobliwie posyła buziaka "w powietrze". Kiedy 29-latka ponawia prośbę, golkiper Juventusu robi jej psikusa i głaszcze palcem po twarzy. Dopiero na końcu nagrania Wojciech Szczęsny całuje żonę. - Nie lubi na zawołanie. I pomyśleć, że w życiu jest na odwrót - pisze Marina Łuczenko-Szczęsna w komentarzu do filmiku, który rozbawił internautów. "Zawstydził się chłopak", "Jak słodko, cudowni jesteście", "Jak miło się patrzy", "Śmieszek z tego Wojciecha", "Uwielbiam na was patrzeć, od razu pojawia się uśmiech na twarzy", "Nie mogę przestać oglądać" - pisali fani pary. Marina Łuczenko i Wojciech Szczęsny są razem od kilku lat. Sportowiec oświadczył się ukochanej podczas jej przyjęcia urodzinowego w lipcu 2015 roku, a 21 maja 2016 roku para wzięła ślub w Grecji. 30 czerwca 2018 roku małżeństwo powitało na świecie syna Liama. Szczęśliwą nowiną zakochani podzielili się z fanami kilka dni później, zamieszczając uroczą fotografię w mediach społecznościowych. O tym, że piosenkarka spodziewa się dziecka, plotkowano już od grudnia ubiegłego roku. Sami zainteresowani długo nie komentowali tych rewelacji. Dopiero 12 maja Szczęsny wraz z żoną potwierdzili, że oczekują potomka. Chwilę później wokalistka wydała mocne oświadczenie, w którym oznajmiła, że nie planowała ogłaszać ciąży, ale została do tego zmuszona, gdy w sieci pojawiły się jej zdjęcia zrobione przez paparazzi.
Doda broni ciężarnej Łuczenko, Marina dziękuje. Teraz Marina Łuczenko-Szczęsna odpowiedziała Dodzie na jej słowa wsparcia. Na swoim instagramowym Instastories udostępniła fragment Wojciech Szczęsny i Marina Łuczenko dokładnie sześć lat temu stanęli na ślubnym kobiercu. Tworzą jedną z najgorętszych par w show-biznesie, nie tylko polskim. On jest utalentowanym piłkarzem, ona robi muzyczną karierę jako MaRina, wydała trzy albumy, a także wystąpiła w serialu 39 i pół. Małżonkowie są dla siebie największą inspiracją. Wspólnie doczekali się synka Liama. Jak się poznali i jak wygląda ich historia miłości? Marina Łuczenko i Wojciech Szczęsny - historia miłości Po raz pierwszy pokazali się razem w 2013 roku, gdy pojechali do Gdyni na festiwal Open’er. Jak sami przyznają, początki ich związku nie były łatwe. Nie chcieli, aby ta relacja była publiczna, choć paparazzi polowali na ich wspólne zdjęcia. Konsekwentnie nie komentowali jednak żadnych plotek, nawet tych o swoim ślubie. Piłkarz oświadczył się ukochanej po dwóch latach związku, w lipcu 2015 roku. Romantyczne pytanie zadał w dniu 26. urodzin Mariny Łuczenko, na przyjęciu dla rodziny i najbliższych przyjaciół. Ich ślub był owiany tajemnicą aż do samego końca. W maju 2016 roku powiedzieli sobie „tak” podczas przepięknej ceremonii w Grecji. Dwa lata później powitali na świecie synka Liama. Wojciech Szczęsny przyznał, że zakochał się w Marinie od pierwszego wejrzenia. Wokalistka była znacznie bardziej ostrożna. „Okropnie mi się spodobała, zastanawiałem się, jak zdobyć jej numer telefonu. Jakoś mi się to udało. Trochę jednak musiałem o nią powalczyć. Nie ukrywam tego”, mówił VIVIE!. Rzadko udzielają wywiadów, ale po ślubie zrobili wyjątek dla Krystyny Pytlakowskiej. Opowiedzieli między innymi o początku swojej znajomości, intymnej stronie ich relacji i planach na przyszłość. Przypominamy wywiad, jakiego para udzieliła VIVIE! w 2016 roku. ZOBACZ: Marina i Wojciech Szczęśni pokazali synka! Do kogo podobny jest Liam? Marina Łuczenko-Szczęsna i Wojciech Szczęsny, sesja magazynu VIVA!, 2016 rok Fot. Bartek Wieczorek/LAF AM Marina Łuczenko i Wojciech Szczęsny w wywiadzie VIVY! Podobno wcale nie chciałaś się spotkać z Wojtkiem? Marina: To wymysły, które krążą w mediach. Komuś widocznie była potrzebna taka plotka, bo nie miał w tym momencie o czym pisać. Po prostu Wojtek pierwszy zadzwonił – to on mnie znalazł i zabiegał o kontakt, mieszkałam wtedy w Ameryce. Wojciech: A ja w Londynie. Marne szanse, żebyśmy spotkali się gdzieś przypadkiem. Musiałem wziąć więc sprawy w swoje ręce (śmiech). Marina: Wojtek miał 16 lat, gdy wyjechał do Londynu. Tam pracował i się realizował, a do Polski przyjeżdżał tylko na krótkie wakacje. Wojciech: Wtedy zobaczyłem w internecie zdjęcie Mariny. Okropnie mi się spodobała, zastanawiałem się, jak zdobyć jej numer telefonu. Jakoś mi się to udało. Trochę jednak musiałem o nią powalczyć. Nie ukrywam tego. To, co przychodzi z łatwością, ceni się mniej. Wojciech: To prawda. Pewnie dlatego, że byłem uparty, że nie odpuszczałem, dzisiaj jesteśmy ze sobą tak blisko. Marina: Gdy Wojtek do mnie zadzwonił, nie wiedziałam, kim jest. Nigdy nie obejrzałam żadnego meczu, nie interesowałam się sportem. Mieszkałam w Stanach od pół roku, negocjowałam kontrakt z menedżerem. Kiedy przyjechałam na chwilę do Warszawy zobaczyć się z rodziną i przyjaciółmi, zauważyłam w polskiej komórce trzy nieodebrane połączenia z tego samego numeru. Wydzwaniał do mnie „jakiś Wojtek Szczęsny”. „Czy to TEN Wojtek Szczęsny?”, pytały moje koleżanki. „Jaki Wojtek?”. „No, ten sportowiec, bramkarz”. Dopiero kiedy wyszukałam go w internecie, przypomniałam sobie, że kojarzę Wojtka z programu Kuby Wojewódzkiego, w którym gościem był Kamil Bednarek, muzyk... Wojciech: ... i Wojtek Szczęsny, piłkarz. Marina Łuczenko-Szczęsna i Wojciech Szczęsny, sesja magazynu VIVA!, 2016 rok Fot. Bartek Wieczorek/LAF AM I zaczęłaś się interesować piłką nożną? Można połączyć te dwa światy – muzyki i sportu? Marina: Nie od razu. U mnie w domu nawet tata nie był fanem piłki nożnej. Jest muzykiem, chętniej oglądaliśmy koncerty, festiwale muzyczne. Wojciech: A teraz jej tata ogląda wszystkie moje mecze i jest jednym z najwierniejszych kibiców. A Twój tata słucha piosenek Mariny? Wojciech: Nie wiem, nie mam z nim codziennego kontaktu. Rodzice rozstali się, gdy byłem młodym chłopcem. Nie chcę się zagłębiać w moje relacje rodzinne. Ojciec miał okazję poznać Marinę na naszym ślubie, ale nie wiem, czy słuchał, jak śpiewa. Dorastanie bez ojca nie jest łatwe? Wojciech: Może dlatego, że wychowywała mnie tylko mama, tym bardziej doceniam więź, jaką Marina ma ze swoimi rodzicami. Staliśmy się jedną wielką rodziną, pokochałem ich, a oni pokochali mnie. Bardzo to cenię. Moja mama też uwielbia Marinę, mają stały kontakt ze sobą, i widzi, jak pozytywny ma na mnie wpływ. Dla Was obojga małżeństwo jest bardzo poważną sprawą? Marina: Oczywiście. Moi rodzice są już 38 lat razem. Brat z żoną – 18. Zawsze to powtarzam, bo to imponujące. W naszej rodzinie tworzy się trwałe związki. Odpukać. Czytaj też: Ich miłość nagle rozdzieliła choroba. Od śmierci żony Jacka Borkowskiego mija 6 lat Marina Łuczenko-Szczęsna i Wojciech Szczęsny, sesja magazynu VIVA!, 2016 rok Fot. Bartek Wieczorek/LAF AM Jakie było to Wasze pierwsze spotkanie? Marina: Przyleciałam do Warszawy na dwa tygodnie. Wojciech: A ja właśnie miałem miesiąc wakacji. Byliśmy więc w końcu w jednym miejscu w tym samym czasie. Los więc chciał, żebyście się spotkali. Marina: Nie wiem, czy los, ale Wojtek na pewno (śmiech). Jednak nie od razu zaproponował mi randkę. Zadzwonił, prosząc o pomoc w pewnej sprawie. Wojciech: Mój przyjaciel potrzebował pomocy artystów. I to nie był wymyślony pretekst. Kiedy zadzwoniłem do Mariny, mówiąc, że zapraszam ją na kolację, to wszystko obgadamy, zgodziła się. Wprawdzie w tej sprawie mi nie pomogła, ale na kolację przyszła (śmiech). Marina: Wyszło tak jakoś naturalnie. Wojciech: Chyba w życiu nie odważyłbym się podrywać kogoś przez telefon. Jestem dość nieśmiały w pierwszych kontaktach. Domyślałem się, że Marina ze swoją urodą ma wielu adoratorów i gdybym zaproponował jej randkę bez wyższego celu, odłożyłaby pewnie słuchawkę. Marina: Trochę zwlekałam z tym spotkaniem, bo byłam nieufna. Pomyślałam: Piłkarz? Pewnie ma mnóstwo dziewczyn i chce tylko odhaczyć, że był na randce z Mariną. Miałam więc dystans do tej znajomości. Zgodziłaś się na spotkanie, bo nie bez znaczenia było, że Wojtek mierzy 196 centymetrów i jest bardzo przystojny? Marina: Tak, ale też wiedziałam, że dobrze zarabia i pewnie myśli: Mogę mieć wszystko. I każdą. A ja nigdy nie chciałam być jedną z wielu. Wojciech: Nie dziwię się, że tak podejrzewałaś, bo istnieje stereotyp piłkarza – króla życia. Marina: Wojtek mnie zaskoczył. Okazało się, że jest zupełnie inny, niż można byłoby się spodziewać. Ujęło mnie w nim przede wszystkim to, że jest taki normalny i ma w sobie tyle ciepła, dobroci, romantyzmu i szacunku dla ludzi, a pieniądze go nie zdeprawowały. Wojciech: Bardzo chciałem się pokazać z takiej strony. Myślę, że mam zdecydowanie więcej do zaoferowania kobiecie niż pieniądze, dlatego chciałem pokazać Marinie prawdziwego siebie i szczerze otworzyć się przed nią. Już po pierwszych kilku spotkaniach czułem, że nadajemy na tej samej fali, że to fajna, wartościowa dziewczyna. Pomyślałem: Niech pozna mnie lepiej i wtedy zobaczymy, jak to się dalej rozwinie. I nie kupiłeś jej od razu bmw. Wojciech: Nie kupiłem. Dotąd nie kupiłem Marinie żadnego samochodu. Mamy samochód sześcioletni w Polsce i terenowy wóz we Włoszech. To zupełnie nam wystarcza. Marina: Obawiałam się trochę spotkania z Wojtkiem, ponieważ moje wcześniejsze znajomości pochodziły głównie z kręgu muzycznego. O czym ja będę rozmawiała z piłkarzem?, myślałam. A okazało się, że Wojtek jest niespełnionym muzykiem i ma artystyczną duszę. Ma dobry słuch i uwielbia śpiewać. Chodził też na lekcje tańca jako młody chłopak. Wojciech: Tańczyłem bardzo krótko, niewiele mi z tego zostało. Pamiętam tylko kroki podstawowe. Marina miała okazję sprawdzić to na weselu. Marina: Musieliśmy zgodnie z tradycją wykonać pierwszy taniec. Mieliśmy przygotowaną choreografię, a Wojtek poradził sobie brawurowo. ZOBACZ: Marina i Wojciech Szczęsny pokazali wnętrza swojego apartamentu we Włoszech! Marina Łuczenko-Szczęsna i Wojciech Szczęsny, sesja magazynu VIVA!, 2016 rok Fot. Bartek Wieczorek/LAF AM Macie więc w zanadrzu drugi zawód (śmiech). Oglądałeś Marinę w „Tańcu z gwiazdami” w 2009 roku, od którego w Polsce zaczęła się jej popularność? Wojciech: Nie, wtedy mieszkałem za granicą. W ogóle z polskich muzyków w tym czasie kojarzyłem tylko Kamila Bednarka, bo siedziałem z nim na kanapie u Kuby Wojewódzkiego. Podobno decyzja o byciu razem zapada w ciągu pierwszych 30 sekund kontaktu wzrokowego. Marina: Nie u kobiet. Wojciech: Ja od razu wiedziałem. Kiedy cię zobaczyłem, nie mogłem oddychać, zatkało mnie po prostu. Byłaś nawet ładniejsza niż na zdjęciach. Marina: Wojtek czuł mój dystans i po kilku randkach powiedział: „Ty jeszcze o tym nie wiesz, ale my będziemy razem”. Cały czas mnie zaskakiwał. Śmieszyło mnie, że jest taki pewny swego, a kompletnie mnie nie znał. Wojciech: Ale mówiłaś, że podobała ci się moja pewność siebie na początku. Nie wiedziałaś, że ja przed każdą randką miałem drżączkę, bo tak mi na tobie zależało. Nie spodobał Ci się od razu? Marina: Oczywiście, że spodobał, ale jestem skomplikowana, niezdecydowana i u mnie uczucia długo się budują. A jaki jest Twój znak zodiaku? Marina: Rak. Rozumiem, krok do przodu i dwa kroki do tyłu. Marina: To prawda, jestem ostrożna, nie popadam od razu w zachwyt. Na początku dałam mu zielone światło, ale potem się przestraszyłam, że wszystko dzieje się za szybko. Tak jak powiedziałaś – krok do przodu i dwa do tyłu. Ale Wojtek nie odpuszczał, zaskakiwał, robił masę drobnych niespodzianek, którymi pokazywał, że mnie uważnie słucha, i małymi kroczkami zdobywał moje serce. W pewnym momencie poczułam się przy nim sobą w stu procentach. Sobą to znaczy jaką? Marina: Pozwoliłam mu poznać wszystkie moje słabości i obawy. Faceci zazwyczaj myśleli, że jestem niedostępna, pewna siebie, arogancka i zarozumiała. To była moja forma obrony, bo jestem bardzo wrażliwa, łatwo mnie zranić. Nie chciałam jednak przed nikim się tak otwierać i trzymałam dystans. Niedawno Wojtek żartobliwie powiedział: „Oswoiłem dzikie zwierzątko”. Przy nim nie boję się pokazywać swoich słabości. Wojciech: A ja ich nie wykorzystuję. Marina: Wiem, że nigdy nie wykorzystasz moich lęków i nawet w kłótni potrafisz zachować się z klasą. Bardzo się szanujemy i nawet sprzeczając się, nigdy nie przekroczyliśmy granicy. Nie ciskacie w siebie talerzami. Wojciech: Talerze u nas nigdy nie latają. Choć wiadomo, że są różne momenty. Bo w małżeństwie bez kłótni już nie ma miłości? Marina: Jest tylko obojętność. Bo ludziom po prostu nie zależy na tym, żeby coś wyjaśniać, naprawiać. Wojciech: Czasami mamy napiętą sytuację... Marina: ...gdzieś się spóźniamy, gdzieś razem jedziemy, mamy coś ważnego do załatwienia... A życie codzienne to są też krótkie spięcia między ludźmi wynikające z pośpiechu. Wojciech: W związku z moją pracą, która wymaga punktualności, mam na tym punkcie bzika, nienawidzę się spóźniać. Marina: A to z kolei moja główna wada. Wiem, że trudno ją zaakceptować, ale nie jest mi łatwo przestawić się z artystycznego luzu na punktualność sportowca. Czytaj też: Mama Anny Lewandowskiej padła ofiarą oszustów. Trenerka poprosiła o pomoc internautów Marina Łuczenko-Szczęsna i Wojciech Szczęsny, sesja magazynu VIVA!, 2016 rok Fot. Bartek Wieczorek/LAF AM Co tak naprawdę Was do siebie przyciągnęło? Bo przecież nie tylko uroda? Wojciech: Oczywiście, że nie tylko. Uroda Mariny była dla mnie pierwszym impulsem i poczułem na jej widok takie „wow”, bo w życiu nie widziałem tak pięknej kobiety. Ale przede wszystkim od razu zauważyłem, że jest inteligentna, ambitna i niezależna. Ma swoją pasję. No i była... nieuchwytna. A to mężczyzn bardzo kręci? Marina: Na początku jest chemia i fascynacja, potem przyjaźń, a z przyjaźni rodzi się miłość. Przynajmniej tak jest u mnie. Oczywiście Wojtek mi bardzo imponował. To chyba nie ulega wątpliwości, że fajnie jest poznać kogoś, kto się realizuje, ma pasję, dobrze zarabia, a przy tym jest normalny i nie zachowuje się jak lowelas. Wojciech: W każdym razie zaręczyliśmy się dopiero po dwóch latach. Kiedy się oświadczałem, wiedziałem, że to z Mariną chcę spędzić całe życie. Okropnie się bałem zadać jej to pytanie, chociaż byłem pewien, że się zgodzi. Ale mimo wszystko nogi mi drżały. To była jedna z najbardziej stresujących sytuacji w moim życiu. Marina: Zaskoczył mnie na mojej imprezie urodzinowej. Wojciech: Kiedyś Marina mi powiedziała: „Jeśli kiedykolwiek zdecydujesz się oświadczyć, to nie zapomnij tego nagrać, żebym mogła pokazać to nagranie rodzicom i przyjaciółkom”. Pomyślałem sobie wtedy, że zrobię to przy jej rodzinie i przyjaciołach. Marina: Minutę po tym, kiedy powiedziałam „tak”, wybuchły fajerwerki, wszyscy na balkonie podziwiali girlandy świateł. Było naprawdę bardzo romantycznie. To piękne wspomnienie zostanie w Was już na zawsze. Czy ślub coś w ludziach zmienia? Marina: Pojawia się poczucie odpowiedzialności za siebie i za tego drugiego człowieka. Wojciech: Ale nie jestem w stanie powiedzieć, że wiele się zmienia w miłości. Uważam, że swoją kobietę należy traktować w sposób wyjątkowy, bez względu na to, czy jest narzeczoną, żoną czy dziewczyną. Należą im się pełne oddanie, zaangażowanie, szacunek i codzienna walka o ich miłość. Ale zmienia się poczucie bezpieczeństwa. Jest większe. Kiedyś Marinie powiedziałem w formie żartu, że zaklepałem ją sobie i już mi nie ucieknie. I to prawda. I tak ma pozostać. Bo miłość to siła napędowa życia. Wojciech: Tak, i my już o to zadbamy. Marina: To tak pięknie brzmi, ale zdajemy sobie sprawę, że nie zawsze będzie tak kolorowo. Będzie po prostu inaczej. Miłość przechodzi przez różne etapy. A każdy z nich jest fascynujący. Teraz pewnie żyjecie czasem teraźniejszym. Korzystacie z życia, nie martwiąc się o pieniądze… Wojciech: Ale większość pieniędzy odkładamy, bo trzeba się zabezpieczyć, kiedy już skończę piłkarską karierę. Przecież planujemy dzieci, musimy je wykształcić, wychować, stworzyć im komfortowe warunki na start. Marina: Nie jest tak, jak piszą gazety, że my nieustannie podróżujemy, że szastamy pieniędzmi. Piłkarze mają jeden wolny miesiąc w roku i wtedy są nasze wakacje, nie mają wolnych weekendów, a w lidze angielskiej trenują i grają nawet w święta. Dziwne, gdybyśmy nie wykorzystali wolnego czasu na zwiedzanie pięknego świata, skoro możemy sobie na to pozwolić raz bądź dwa razy w roku, a Wojtek na to ciężko zapracował. Wojciech: Gdyby ktoś podejrzał nasz normalny dzień w Rzymie, przekonałby się, że milionerzy – jak o mnie mówią – żyją na poziomie średniej krajowej. We Włoszech mieszkamy w małym, skromnym, starym budynku. W dwupokojowym mieszkaniu. I jest nam tam dobrze. Zobacz także: Katarzyna Sokołowska i Artur Kozieja poznali się na randce w ciemno. Oto historia ich miłości Marina Łuczenko-Szczęsna i Wojciech Szczęsny, sesja magazynu VIVA!, 2016 rok Fot. Bartek Wieczorek/LAF AM Ludzie, którzy się kochają, dobrze się czują nawet w kawalerce. Wojciech: Tak, bo jest fajnie, przytulnie i blisko do kuchni. Kiedyś pragnąłem tego, by zarobić duże pieniądze i pozwolić sobie na wszystko, co mi się zamarzy. A teraz te marzenia się przewartościowały. Co masz na myśli? Wojciech: Najbardziej doceniam to, że mam możliwość pomóc swojej rodzinie i bliskim. Marina: Często dostaję wzruszające maile z prośbami o pomoc i po cichu komuś pomagam. Wojciech: Bo jak się komuś pomaga, to z dobrego serca, a nie dla poprawienia własnego wizerunku. Ja od kilku lat co roku biorę udział w balu charytatywnym, gdzie przekazuję moje tygodniowe zarobki na szczytne cele, o czym też nigdy nie mówiłem. Ale pani Krystyna jest bardzo dociekliwa (śmiech). Marina: Teraz będą nas hejtować, że nie mówimy, ale mówimy. Tak źle i tak niedobrze. Wezmę to na siebie. Przeżyłaś już falę hejtu, kiedy Twoja kariera spowolniła z powodu operacji gardła. Marina: Niestety, tak, nie chciałam nikomu tłumaczyć, co się ze mną dzieje, dopóki nie będę wiedziała, czy odzyskam głos. A media dobrowolnie kreowały sobie mój wizerunek tak, by inni mogli myśleć o mnie najgorsze. Ludzie uwielbiają anonimowo zwracać komuś uwagę i krytykować, w szczególności ci, którzy sami niewiele więcej robią w życiu. Ale przecież przed Tobą jest przyszłość. Masz świetny głos i świat – moim zdaniem – się o Ciebie upomni. Marina: Dziękuję. Priorytetem zawsze jest rodzina, ale na pewno nie zrezygnuję ze swojego rozwoju zawodowego. Choć przenieśliśmy się do Rzymu i nagrywanie mojego nowego albumu się spowolniło, to w głębi serca cieszę się, że poukładało mi się życie prywatne, które jest najważniejsze! Wojciech: Kiedy decydowałem, że zmieniam klub i idę „na wypożyczenie” do Rzymu, Marina nigdy nie prosiła, żebyśmy zostali w Londynie, gdzie jest nasz dom, ogród, nasza jabłoń i jej życie zawodowe, choć zdawałem sobie sprawę, że dla niej będzie to cios. Marina dała mi ogromne wsparcie w podjęciu tej decyzji i zapewniała, że wszędzie damy sobie radę i nie jest nam we Włoszech wcale gorzej, a sportowo wyszło na moją korzyść. Zresztą najlepsze utwory moja żona nagrała już właśnie po przeprowadzce do Rzymu. Słuchasz jej piosenek? Wojciech: Jestem pierwszym ich recenzentem. Słucham ich już na etapie pomysłów, kiedy przy fortepianie wymyśla akordy i linie muzyczne, a potem ze studia od razu wysyła mi nagrania, żebym powiedział, co o nich myślę. Najpiękniejsze jej piosenki jeszcze nie ujrzały światła dziennego, choć są już gotowe. Ale teraz, widząc to od zaplecza, wiem, jaki to długi i złożony proces nie tylko twórczy, lecz także jak dużo siły i wytrwałości potrzeba w pewnych kwestiach, by przetrwać w świecie Mariny. Nie wszystko jest zależne od artysty, ale myślę, że słuchacze będą zaskoczeni jej nowym materiałem na płytę. Marina: Nie poddaję się. Dlatego tak się cieszę, że w tej najważniejszej sferze jest spokój i mam w domu swojego psychologa, który mnie potrafi uspokoić, odstresować i zmotywować, a zarazem zainspirować. Zobacz również: Tak Anna i Robert Lewandowscy wychowują córki. Mówią o skromności i pieniądzach Marina Łuczenko-Szczęsna i Wojciech Szczęsny, sesja magazynu VIVA!, 2016 rok Fot. Bartek Wieczorek/LAF AM . 382 319 25 441 383 319 36 228

marina łuczenko i jej chłopak