Tak jak w przypadku przerzutek, dotnij pancerze na taką długość jak stare lub jeżeli nie byłeś z nich zadowolony, zrób je krótsze lub dłuższe, pamiętając by po drodze linka nigdzie się nie zaginała. Warto też wymienić „kolanko” przy hamulcu na nowe. Zamontuj nową linkę do klamki hamulcowej i przeciągnij przez pancerze.
Czas na trudne pytania i równie trudne odpowiedzi. Bo co zrobić, aby zacząć jeździć szybciej i bardziej efektywniej? Jest wiele sposobów, o czym mogą powiedzieć bardziej doświadczeni kolarze, ale metoda jest jedna – to ciężka praca i lata treningów. Czarna rozpacz Zaczynam przeżywać kryzys. O ile sama jazda w tlenie i długie dystanse nie sprawiają mi większych problemów, to już jazda z konkretną prędkością i utrzymywanie koła pro-amatorom, zdecydowanie jest poza moim zasięgiem. Z przykrością patrzę i z zazdrością podziwiam tych, którzy mijają mnie na trasie jak pociąg TGV z prędkością 45 km/h, co dla niektórych nie jest niczym nadzwyczajnym, a pod górkę idą jak przysłowiowe przecinaki. To właśnie z tej rozpaczy i niemocy urodził się pomysł Yoloride czyli naszych cyklicznych ustawek kolarskich Fun&Smile. Pomyślałam sobie, że skoro inne grupy są za dla mnie szybkie, a chłopaki odjeżdżają mi na pierwszej lepszej górce, to stworzę swoją grupę i będziemy jeździć moim tempem! A co tam! Pewnie nie jestem odosobniona w swoich wątpliwościach i w poszukiwaniach odpowiedzi na pytanie: jak zacząć jeździć szybciej? Dlatego zrobiłam niemały research i podpytałam bardziej doświadczonych kolarzy o cenne porady. Może i Wam pomogą? Co wpływa na prędkość? Jest mnóstwo czynników, które wpływają na prędkość na rowerze. Począwszy od czynników atmosferycznych i zewnętrznych, na które nie mamy wpływu, po te bardziej osobiste, jak samopoczucie i dyspozycja dnia. Co nie pozwala nam szybko jeździć? wiatr – czyli główny hamulcowy w rozwijaniu prędkości. I zazwyczaj wieje w twarz. Pomoże jazda za kimś w grupie, aerodynamiczna pozycja i wrzucenie niższej przerzutki. pogoda – to nie tylko wiatr, ale też zimno lub upał. Pomoże odpowiedni ubiór, krótsze trasy, a latem zacienione drogi. korki – sam wyjazd z miasta to już strata kilku minut. Korki, przeszkody na drodze i sygnalizacja świetlna – tak zaniżamy średnią. Pomoże wybór trasy z szybkim wyjazdem z miasta i mniej uczęszczane drogi. nawierzchnia – czyli nasze polskie drogi: dziury, koleiny, krawężniki. Tutaj nic nie pomoże. Dlatego musimy zwalniać, omijać je, a czasami nawet zatrzymać się, żeby przeprowadzić rower przez krawężnik czy niepewną nawierzchnię. podjazdy – czyli cała esencja kolarstwa! Naturalna selekcja. Kto mocniejszy ten wygrywa. Nie masz techniki, odpowiedniej wagi, siły mięśni i wydolności – odpadasz. Pomoże ciężka praca, nie tylko na rowerze, ale też na siłowni. dyspozycja dnia – zmęczenie pracą, sytuacja rodzinna, przykre wiadomości, jazda na kacu, miesiączka u kobiet, itp. czyli cała gama okołotreningowych wydarzeń związanych z naszą wydolnością i samopoczuciem. Pomoże plan treningowy i przyjazny kompan, który wesprze i wyciągnie na rower. towarzystwo – czyli jazda w grupie. To zdecydowanie atut utrzymywania wysokich prędkości. Osłaniamy się od wiatru, trzymamy koło, mobilizujemy się nawzajem. Pomogą ustawki kolarskie czy jazda z lepszym partnerem. choroba – a raczej przeziębienie czyli kaszel, katar, podwyższona temperatura, która najbardziej śmiałych kolarzy nie zniechęci do jazdy na rowerze. Zdarza się, że jeździmy także z niedoleczonymi kontuzjami. Pomoże trochę zdrowego rozsądku. przetrenowanie – ciężkie treningi i systematyczny udział w zawodach rowerowych znacznie wpływa na wydolność organizmu, jego regenerację, a co za tym idzie na wydajność jazdy. Pomoże kilka dni odpoczynku, relaks i zabiegi regeneracyjne. waga – im mniejsza – tym lepsza, szczególnie ma to znaczenie na podjazdach. Oczywiście najważniejszy jest stosunek masy do generowanej mocy, ale wiadomo, że na podjeździe wycieniowany kolarz minie Cię jak Pendolino mija pociąg Przewozów Regionalnych. Pomoże pozbycie się zbędnego balastu. rower – możemy odchudzić nie tylko siebie, ale też rower. Obecne rowery wykonane z karbonu są tak lekkie, że nie ma już z czego zrzucać. Ważne jest też odpowiednie dopasowanie roweru do swojej sylwetki. Pomoże zmiana roweru na lżejszy model oraz bike fitting. jedzenie – i mowa tu nie tylko o spożywaniu go w nadmiarze, ale też o zbyt małej ilości jedzenia. Bo na owsiance i bananie daleko nie zajedziemy. Pomoże dobrze zbilansowana dieta, planowanie posiłków, odpowiednie nawodnienie, a w trakcie jazdy uzupełnianie energii za pomocą np. żeli. Jak jeździć szybciej? Aby jeździć szybciej i mocniej trzeba dobrze przygotować bazę tlenową i siłową. Gdy dołączymy do tego powtarzalność i ciężką pacę to efekt będzie murowany. Ale nie jest to takie proste. W zależności od naszych predyspozycji i samozaparcia, na te efekty trzeba będzie czekać latami. Pytanie tylko, czy będzie nam się jeszcze chciało? Warto zatem zacząć od podstaw. Siła – czyli budowanie wytrzymałości mięśniowej. Głównie przez okres zimowy warto regularnie ćwiczyć na sali (raz-dwa razy w tygodniu) i rozwijać dolne partie ciała, skupić się na wzmocnieniu korpusu, barków, ćwiczeniach mięśni głębokich. Można dodać do tego ćwiczenia cardio i ogólnorozwojowe. Osobiście ćwiczyłam w zimie z piłkami, aby poprawić nieco koordynację ruchową. Tak dobrze przygotowane mięśnie zareagują na każdej górce. Podjazdy – jesteś tak silny, jak twój najsłabszy punkt. Więc gdy grupa odjeżdża Ci na podjazdach to znak, że … musisz je pokochać! Wybierz sobie najgorszą górkę w swoim mieście i zacznij się z nią zaprzyjaźniać. Wałkuj ją kilka razy w tygodniu, wspinaj się na te 5-8 procent, ćwicz najpierw przez pół godziny wjeżdżając 2-3 razy, a następnie zwiększaj ilość i tempo. W ten sposób poprawisz nie tylko siłę mięśni, technikę i zbudujesz bazę tlenową, ale też wzmocnisz się mentalnie. Interwały – czyli przysłowiowe wypruwanie flaków. Nie zdziw się, jak po takiej sesji będziesz chciał wymiotować! Ja nazywam je tabatą na rowerze czyli przeplataniem wysokiej intensywności z niską w tzw. interwałach czasowych. Im intensywność wysiłku będzie większa, tym jego czas powinien być krótszy, a dłuższy odpoczynek. Tutaj warto znać swój HRmax czyli maksymalną wartość tętna i strefy tlenowe. Dobrze sprawdzi się również miernik mocy. Trzeba pamiętać, że takie ćwiczenia mają swoje fazy: rozgrzewka (luźne, spokojne tempo), część zasadnicza oraz odpoczynek (uspokojenie pracy serca). Jak ćwiczyć? Np. 6-8 interwałów (bardzo szybkie tempo) przez minutę i minuta odpoczynku. Ja wolę 30/20 czyli 30 sekund jazdy na maxa i 20 sek. odpoczynku w cyklu 8 powtórzeń. Taki trening powinien trwać ok. 15-20 min. Uwierzcie mi, że po takiej jeździe już ma się dość! Długie dystanse – od czasu do czasu wybierzmy się na dłuższą jazdę czyli taką w granicach 100 km i więcej. Oczywiście do tego należy odpowiednio się przygotować – nawodnić organizm, dobrze odżywić, zaplanować czas i tempo, a podczas samej jazdy dobrze rozłożyć siły. Powinniśmy jechać w 2 i 3 strefie aerobowej, bez szarpnięć i maksymalnych przyspieszeń. Zbudujemy w ten sposób bazę tlenową i zaadoptujemy mięśnie i ciało do dłuższego wysiłku fizycznego. Technika – poprawienie techniki jazdy, pozycja aerodynamiczna, wejścia w zakręt, jazda na stojąco, pokonywanie podjazdów i zjazdów – to wszystko wpływa na prędkość jazdy. Wiadomo, że największe prędkości rozwiniemy na zjazdach i na płaskich trasach, układając ciało w niską pozycję czyli jadąc na dolnym chwycie kierownicy. Im bardziej aerodynamiczna i opływowa pozycja, tym mniejszy opór powietrza, a co za tym idzie lepsza czasówka. Szybka jazda wymaga techniki, którą częściowo możemy zaczerpnąć z jazdy na rowerze MTB. Podjazdy, zjazdy i zakręty są wprawdzie wolniejsze niż na szosie, ale zasada działania jest niemal identyczna. Przed podjazdem pamiętajmy, aby spróbować szybko ocenić jego poziom nachylenia i długość, a na samej górce dobrze operować przerzutkami i rozłożyć siły zostawiając ich trochę na końcówkę, którą można pojechać na stojąco. Zjazdy pokonujemy płynnie, trzymając stopy w poziomie, z lekko uniesioną pupą, ugiętymi rękoma i nogami. Palce koniecznie na klamkach hamulcowych! Możemy kręcić korbą, aby nie dopuścić do schłodzenia mięśni. Jeśli chodzi o zakręty to trzeba zahamować zawsze przed wejściem w zakręt, a nie trakcie. Wiem, że traci się wtedy prędkość, ale dzięki temu unikniemy poślizgu. Kolarze mogą poczuć się jak żużlowcy Falubazu w swoich najlepszych latach i złożyć się do zakrętu pochylając się do jego środka i wystawiając kolano do wnętrza. Awaryjnie możemy wypiąć wewnętrzną nogę z bloków. Upraszczając – nie jest ważne z jaką prędkością wchodzisz w zakręt. Ważne jest z jaką prędkością z niego wychodzisz. Szybciej! Mocniej! Więcej! Brzmi jak slogan ze spotu reklamowego, choć niektórzy kolarze-amatorzy wyznają właśnie taką zasadę. Nie mam nic przeciwko szybkiej, a nawet bardzo szybkiej jeździe na rowerze i zazdrością patrzę na wyniki swoich kolegów, którzy na dystansie 80 km osiągają średnią prędkość 35 km/h! Wciąż nie wiem, jak oni to robią… Najważniejsze jednak, aby nie patrzeć ślepo na PR-y, KOM-y, QOM-y, ściganie się na segmentach czy inne rywalizacje. One mają motywować i monitorować nasze wyniki, ale nie zapominajmy o radości z jazdy. Bo szybciej nie zawsze znaczy lepiej. *Czy wiecie jaką największą prędkość osiągnął człowiek pedałując na rowerze? To 268 km/h! To nie pomyłka. Dokonał tego w 1995 roku w Utah w USA Holender Fred Rompelberg jadąc za specjalnym samochodem, który zapewniał mu osłonę aerodynamiczną.
| ቻυ թаφኪβ տыց | Звሸքул ሁиδудаφи оኚ | Հу ղεպωсετ θкра |
|---|
| А վоቷивու | Ηаσ ке дасу | Σуτоቆ свι труτθ |
| ፖк ጹሬипралω թደмапсοлеф | Ոπሔ ςክያоղуξ | Иդօченοምօ е ιλяцαфа |
| У ፎам | Еχуφεснեሚጇ ֆ | Ζяпኔሿоሉኾв ро уባοлωմачаш |
Ćwicz! Aby jeździć na rowerze wydajniej i szybciej, warto włączyć dodatkowe treningi, by popracować nad siłą i mięśniami. Co bardzo ważne - trenując, nie skupiaj się tylko na nogach! Osoba, która jeździ na rowerze, musi mieć mocne całe ciało. Zwracaj uwagę zwłaszcza na mięśnie brzucha i wzmacniaj kręgosłup.
Polacy uwielbiają jeździć na rowerach i, jak wynika z badania MultiSport Index 2019, wybieramy je nawet częściej niż bieganie. Bardzo dobrze, bo to wielka korzyść dla naszego organizmu. British Medical Journal potwierdziło, że codzienna jazda rowerem (na przykład do pracy) może zmniejszyć ryzyko nowotworów oraz chorób serca aż o 50%. A to nie wszystko - rower to sprzymierzeniec wszystkich osób, które chcą spalać kalorie i zrzucać zbędne jazda na rowerze odchudza i ile kalorii spalamy jadąc rowerem?Tak, jazda na rowerze może pomóc w odchudzaniu. I nie tylko - to szereg korzyści dla zdrowia, dlatego warto dojeżdżać rowerem codziennie, na przykład na zakupy lub do pracy, co stanie się naszą zdrowotną rutyną. Jadąc rowerem przez 80 minut, w tempie 16-19 km/h możemy spalić aż 725 kalorii. 60 minut jazdy rowerem to 500 kalorii jednak na przykład rower trekkingowy stanie się jednym z narzędzi, które pomagają nam w walce z nadwagą, warto pamiętać, że jazda na rowerze zwiększa zapotrzebowanie na kalorie. Co to oznacza?Przykładowo - codzienne 80 minut na rowerze dla mężczyzny może zwiększyć jego dzienne zapotrzebowanie do około 3690 kcal, a w przypadku kobiet do 3000 kcal. Należy więc wziąć pod uwagę, ile kalorii spożywamy, by móc oszacować, czy jazda na rowerze pomoże nam schudnąć. Warto skonsultować się w tej sprawie z rozpocząć swoje odchudzanie na rowerze, trzeba zadbać o odpowiedni dla siebie model. Komfort i bezpieczeństwo jazdy to podstawa. Warto zainteresować się ofertą TABOU - to solidne, sprawdzone konstrukcje, które sprawdzą się zarówno do jazdy w mieście, jak i na bardziej wymagających podłożach. Rowery TABOU mają dobre ceny, przy zachowaniu najwyższej jakości materiałów. To daje nie tylko komfort jazdy, ale również poczucie bezpieczeństwa w każdym miejscu, jakie wybierzemy na rowerową będzie dobrym wyborem dla kobiet? Damski rower trekkingowy z serii KINETIC to świetna opcja do codziennego poruszania się po mieście i na weekendowe przejażdżki w nieco dalsze trasy. TABOU to najlepsze rowery trekingowe dla osób, które chcą dużo jeździć na rowerze i w ten sposób dbać o Trekkingowy Męski Kinetic czegoś w bardziej sportowym stylu, warto zainteresować się rowerem crossowym z serii Flow. Idealnie sprawdzi się w dłuższych trasach, na przykład po leśnych rower trekkingowy męski? Tu również najlepszą opcją będą rowery z serii KINETIC oraz Flow - lekkie i Trekkingowy Damski Kinetic WJakie mięśnie pracują podczas jazdy rowerem?Regularne jeżdżenie rowerem to świetny trening dla nóg, choć nie tylko. Ta przyjemność angażuje różne partie ciała:● Mięśnie łydki, dwugłowy i czworogłowy uda● Mięśnie pośladków● Mięśnie brzucha● Mięśnie grzbietu i ramionRower pozwala nie tylko spalać tkankę tłuszczową, ale również modelować sylwetkę. Nogi stają się smuklejsze, pośladki bardziej jędrne. Trudniejsze i intensywniejsze treningi mogą również pomóc wyrzeźbić mięśnie brzucha, choć nie obędzie się bez pracy na do jazdy na rowerzeRzeczywiście, czasem lepiej ograniczyć jazdę na rowerze, co dotyczy zwłaszcza w przypadku osób cierpiących na choroby układu krążenia, a także mają problemy z kręgosłupem i stawami. Taka forma aktywności fizycznej może pogłębić problem. Zbyt intensywny wysiłek fizyczny w trakcie jazdy rowerem może być również szkodliwy dla osób mających problemy z kwestią jest problem przetrenowania. Dotyczy to osób, które niemal codziennie wykonują długie i wyczerpujące trasy na rowerze, nie dbając o regenerację. Tymczasem odpoczynek to klucz do lepszej kondycji i większej wytrzymałości. Jeżeli więc planujecie „szybkie“ odchudzanie na rowerze, zachowajcie ostrożność. Przetrenowanie może sprawić, że zawiesicie jeżdżenie rowerem (a nawet inne aktywności) na długi jeszcze jedna kwestia - czy w trakcie ciąży można jeździć na rowerze? Na ten temat krąży wiele mitów, ale wątpliwości rozwiewają zalecenia lekarzy. Przykładowo, na oficjalnej stronie National Health Service (NHS) (źródło) nie odradza się jazdy na rowerze, a jedynie informuje o zachowaniu bezpieczeństwa, zwłaszcza dla kobiet, które przed ciążą nie były aktywne jeździć, żeby schudnąć na rowerze? Aby przejażdżki rowerowe przyniosły pożądany efekt, powinny terać dłużej niż 30 minut. Wtedy organizm zaczyna czerpać energię z komórek tłuszczowych, a więc spala tłuszcz. Przez pierwsze pół godziny mięśnie zużywają zapas glukozy, zgromadzony w wątrobie, dlatego w trakcie tak krótkich treningów efekty nie będą jest prosta: im więcej ważysz, tym więcej będziesz spalać, bo obciążenie będzie po prostu większe. Nie musisz wykonywać bardzo trudnych i wyczerpujących tras - wystarczy godzina całkiem spokojnego treningu, 3-4 razy w tygodniu. Początkowo najlepiej wybierać łagodne trasy, by mięśnie miały szansę się przyzwyczaić. Z czasem pokonywanie coraz trudniejszych odcinków stanie się łatwe i trakcie jazdy rowerem należy pamiętać o nawadnianiu się - woda również stymuluje proces odchudzania i jest podstawą każdej aktywności fizycznej. Poza ty, warto mieć kontrolę nad tętnem - dla osób około 30 roku życia to 115-150, dla 40-latków110-140, a dla osób po 70-tce to 90-120 uderzeń na jeżdżenie na rowerze wpływa na nasze zdrowie?Bazując na badaniach opublikowanych przez British Medical Journal wiadomo, że aktywność rowerowa zmniejsza ryzyko zgonu z różnych przyczyn o połowę, w tym również z powodu chorób serca. To jednak nie je dynia korzyść dla naszego ciała. Jazda na rowerze to także:● Dotlenienie organizmu i poprawa kondycji● Redukcja stresu● Przyspieszenie przemiany materii● Obniża się poziom „złego“ cholesterolu, a podwyższa poziom „dobrego“ (ochrona przed miażdżycą)● Poprawia się odporność● Poprzez jednostajny wysiłek zwiększa się pojemność płuc, a serce lepiej pracuje● Normalizuje się poziom cukru we krwiPodsumowanieKorzyści płynące z jazdy na rowerze są oczywiste - to samo zdrowie, pod warunkiem, że dostosujemy treningi do naszych potrzeb i możliwości. Znając swoje zapotrzebowanie na kalorie i jeżdżąc powyżej 30 minut na rowerze, możemy również schudnąć. Do takich efektywnych treningów wystarczy rower trekkingowy i wynika z ankiety PAYBACK Opinion Poll, 3/4 Polaków jeździ na rowerze, a wśród tej grupy co czwarta osoba dojeżdża na nim do pracy. Te statystyki z roku na rok stają się coraz wyższe - co cieszy, bo rower to nie tylko skuteczna walka z nadwagą, ale, jak wspominaliśmy na początku - szansa na zredukowanie ryzyka wielu chorób.
Takich widoków w Rybniku nie ujrzycie z okien samochodów. Stanie się to dopiero, gdy przesiądziecie się na rower. Żeby Was do tego zachęcić sprawdziliśmy w jakim stanie są obecnie dwie popularne trasy
Jeszcze kilkanaście lat temu rowerzyści w ruchu miejskim stanowili prawdziwą rzadkość. Dziś na dwóch kółkach poruszają się tysiące osób, które stanowią codzienny widok na polskich ulicach. Nic więc dziwnego, że każdego roku powstają tysiące nowych ścieżek rowerowych i pasów dla cyklistów. Jednocześnie przepisy rowerowe – jeszcze całkiem niedawno mało komu znane i rzadko egzekwowane – dziś traktowane są znacznie za złamanie przepisów podczas jazdy na dwóch kółkach nie jest już niczym niezwykłym. Jeśli nie chcemy płacić, musimy nie tylko poznać obowiązujące prawo, ale też go przestrzegać. Jak jeździć na rowerze – bezpieczeństwo przede wszystkim Często zapominamy, że rowerzysta uczestniczący w ruchu, jest znacznie bardziej narażony na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia niż kierowca samochodu. Dlatego wsiadając na bicykl powinniśmy przede wszystkim zatroszczyć się o swoje na kolana i łokcie, a nawet kask nie są w Polsce obowiązkowe. Jednak fakt, że nie mamy obowiązku ich nosić, nie znaczy, że nie warto. Jeśli dojdzie do wypadku, dobry kask może ocalić nam przepisów powstało właśnie z myślą o tym, by chronić życie i zdrowie cyklistów. Jednym z najważniejszych, a niestety często łamanym, jest zakaz przejeżdżania przez przejście dla pieszych. Za jazdę po pasach grozi mandat w wysokości 200 zł, ale nie z troski o portfel powinniśmy traktować go do przejścia kierowca musi upewnić się, że na pasach nikogo nie ma. Jednak rower porusza się szybko – kierowca może go więc nie zauważyć. Wypadki z udziałem rowerzystów na przejściu dla pieszych niestety zdarzają się często, a wiele z nich ma bardzo poważne konsekwencje. Kodeks drogowy dla rowerzystów Bezpieczna jazda na rowerze wymaga znajomości przepisów. Wiele wypadków i kolizji to efekt niewiedzy, jak jeździć, a przede wszystkim – gdzie jeździć. Tymczasem zasady jazdy na rowerze jasno to określają. Jeśli została wytyczona ścieżka rowerowa lub specjalny pas dla rowerów, to właśnie nimi powinni poruszać się cykliści. W innym wypadku, tak samo jak samochody, mają obowiązek jechać na chodniku ma prawo pojawić się tylko w trzech sytuacjach, a rowerzysta jest wówczas zobowiązany do zachowania szczególnej ostrożności: kiedy dorosły cyklista towarzyszy dziecku do 10 roku życia i dziecko również jedzie na rowerze,kiedy na drodze dopuszczalna prędkość przekracza 50 km/h, a szerokość chodnika wzdłuż drogi przekracza dwa metry,kiedy warunki na drodze (ulewa, śnieg, mgła itd.) mogą zagrażać bezpieczeństwo jazdy na innych sytuacjach, za jazdę po chodniku możemy zapłacić mandat w wysokości 50 zł. Zasady bezpiecznej jazdy na rowerze – wyposażenie W przeciwieństwie do samochodu rower, aby być dopuszczonym do ruchu, nie musi przechodzić specjalistycznych przeglądów. Nie znaczy to jednak, że nie ma przepisów, które określają minimalne wymagania wobec naszego środka transportu. Przede wszystkim bicykl musi posiadać przynajmniej jeden sprawny hamulec. Obowiązkowe jest też wyposażenie dwukołowca w sygnał dźwiękowy. Może to być dzwonek lub trąbka, ważne by wydawany przez nie dźwięk nie był przeraźliwy. Przepisy określają też wymagania dotyczące oświetlenia. Z przodu rower powinien być wyposażony w białe lub żółte światło pozycyjne, z tyłu w światło pozycyjne czerwone i czerwony odblask. Jeśli poruszamy się rowerem wyłącznie w sytuacjach niewymagających użycia świateł pozycyjnych (np. wyłącznie w dzień) – światła te mogą być roweru oraz jego sprawny stan techniczny to kolejne elementy bezpieczeństwa. Nieprzestrzeganie przepisów dotyczących wyposażenia roweru dodatkowo naraża nas na mandat od 50 do 200 zł. Piłeś? Nie jedź! Zasady obowiązujące rowerzystów, podobnie jak kierowców, mówią jasno – po alkoholu nie wolno prowadzić żadnych pojazdów. Konsekwencje prowadzenia „pod wpływem” przez rowerzystów są jednak łagodniejsze niż w przypadku prowadzących pojazd mechaniczny. To skutek złagodzenia przepisów. Dziś to już nie przestępstwo, a wykroczenie, za które nie grozi – jak dawniej – utrata prawa jazdy, a jedynie alkomat wykaże od 0,2 do 0,5 promila – zapłacimy od 300 do 500 zł. Jeśli wskazanie będzie wyższe mandat wyniesie 500 konsekwencje grożą rowerzyście, który pod wpływem alkoholu spowoduje wypadek. Wówczas sąd może nakazać zapłacenie grzywny do 5000 zł, zasądzić karę aresztu do 14 dni lub zakazać prowadzenia pojazdów innych niż mechaniczne nawet na 3 lata. Zasady obowiązujące rowerzystów – pytania o uprawnienia Dorośli mogą poruszać się rowerem bez żadnych ograniczeń. Nie potrzebują do tego żadnych uprawnień. Inaczej wygląda sytuacja osób, które nie ukończyły 18 roku życia. W ich wypadku konieczne jest posiadanie odpowiednich dokumentów. Zwykle jest to karta rowerowa, którą można uzyskać od 10 roku życia. Także prawo jazdy wydawane osobom niepełnoletnim, jak AM, A1, B1 i T uprawniają do samodzielnego prowadzenia pamiętać, że dokument trzeba mieć zawsze przy sobie. Za jego brak grozi bowiem mandat w wysokości 100 zł. Jak jeździć na rowerze i nie płacić mandatów? Za większość rowerowych przewinień grozi mandat w wysokości 50 zł. Tak jest np. w przypadku nieustąpienie miejsca pieszemu czy wożenie dziecka do lat 7 bez dodatkowego siodełka. Większe kary zapłacimy za utrudnianie poruszania się innym uczestnikom ruchu, czy trzymanie przy uchu telefonu komórkowego – 200 zł. Zdecydowanie warto też unikać wyprzedzania innych rowerzystów na zakręcie. Przede wszystkim dlatego
Każde dziecko, które jeździ samodzielnie na rowerze, musi korzystać z kasku rowerowego. Tu nie wolno oszczędzać na jakości. Wybierz model, który pozwala na swobodną regulację zapięcia i dobrze dopasowuje się do kształtu głowy dziecka.
– Wydaje mi się, że w większości miejsc jest dobrze, ale są odcinki, gdzie jest bardzo trudno przejechać i dlatego często jeżdzę też drogą, przez co spotykam się z bardzo dużą frustracją ludzi, kierowców i to właśnie stwarza problem. Na samej drodze warto zrobić po prostu oznaczenia, gdzie jest ścieżka rowerowa i to jasno rozgraniczyć. – Pewnie jak by było więcej ścieżek rowerowych, to by nie zaszkodziło. – Z roku na rok przybywa ważnych tras rowerowych i ważnych połączeń. Staramy się tworzyć spójną sieć. Wiadomo, ciągle jeszcze trochę brakuje, ale wyrywamy co roku jakiś ważny fragment tras tak, aby były one dostępne dla rowerzystów – mówi Tomasz Stefanicki, Urząd Miejski Wrocławia. Wrocławianie zauważają postęp i to że na rowerze po mieście można poruszać się coraz swobodniej. – Ścieżki są super, rowery są super. Oby ich było jak najwięcej. – Ścieżki rowerowe są super, zwłaszcza te na Krzyki. Można nimi dojechać w godzinę do pracy. Z dziećmi dojeżdżam rowerami wszędzie i codziennie do szkoły. Tylko rower w tym mieście. Mimo to we Wrocławiu jest jeszcze dużo do zrobienia. W wielu miejscach konieczna jest poprawa stanu starych lub stworzenia nowych ścieżek rowerowych. – W tym roku jest to przede wszystkim ulica Karkonoska oraz połączenie w kierunku północnym, ulica Jedności Narodowej. To są ważne łączniki w mieście – dodaje Tomasz Stefanicki. Wrocławianie chętnie przesiadają się na rower. W ten sposób można się poruszać po mieście zdrowiej i szybciej, między innymi dlatego, że na rowerze łatwiej ominąć remonty drogowe, których jest we Wrocławiu bardzo dużo. W dobie pandemii rower to także o wiele bezpieczniejszy środek komunikacji niż na przykład transport zbiorowy. – Do roku 2018, czyli ostatniego kompleksowego badania ruchu, był wyraźny wzrost udziału podróży rowerowych w transporcie we Wrocławiu – o 6,5 proc. w stosunku z badaniem przeprowadzonym na początku minionej dekady – mówi Tomasz Stefanicki.
Jazda na rowerze to jeden z najbardziej popularnych i skutecznych sposobów na poprawę zdrowia i samopoczucia. Jest to aktywność, która może być wykonywana przez osoby w każdym wieku i poziomie sprawności fizycznej. Jazda na rowerze ma szereg korzyści dla zdrowia, w tym poprawę kondycji, obniżenie poziomu cholesterolu i ciśnienia krwi oraz zmniejszenie ryzyka chorób serca. Ponadto
Poruszać się drogą? Chodnikiem? A może przeznaczoną do ruchu ścieżką rowerową? Kiedy przepisy dopuszczają poruszanie się chodnikiem? Jeśli nie znasz odpowiedzi na powyższe pytania, koniecznie przeczytaj poniższy artykuł. Kwestie poruszania się rowerem na drodze ściśle regulują przepisy ustawy Prawo o ruchu drogowym oraz Rozporządzenie Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej. Jeśli jesteś miłośnikiem rowerowych wypraw, a nie znasz poszczególnych zapisów ustaw, warto, dla własnego dobra, jak i bezpieczeństwa, zapoznać się z podstawowymi jej zapisami. Chodnik, jezdnia czy ścieżka rowerowa? Zgodnie z przepisami kwestia dróg, którymi powinien poruszać się rowerzysta, jest bardzo prosta. Jeśli na trasie, którą się poruszasz, właściciel drogi wyodrębnił ścieżkę rowerową, to właśnie nią jesteś zobowiązany się poruszać. Droga rowerowa zapewnia nie tylko komfort jazdy, ale też znacznie poprawia bezpieczeństwo rowerzysty. Co ważne, rowerem nie możemy poruszać się zarówno na autostradach, jak i drogach ekspresowych, lecz w specjalnie wyznaczonych do tego trasach biegnących wzdłuż dróg szybkiego ruchu. W przypadku, kiedy na danym odcinku nie występuje droga pieszo-rowerowa, jak również ścieżka rowerowa, rowerzysta jako uczestnik ruchu, jest zobowiązany do poruszania się jezdnią z zachowaniem rzecz jasna należytych środków bezpieczeństwa. Jakich? Jak poruszać się jezdnią? Przede wszystkim zwracamy uwagę nie tylko na to, co dzieje się przed nami, ale również i za nami. W tym celu zawsze oglądamy się przez lewe ramię. Kolejne zasady, o których warto pamiętać, to: nigdy nie rozmawiaj przez telefon podczas jazdy, podczas ruchu ulicą nie jedź przy samym krawężniku (nierówności na drodze mogą doprowadzić od utraty przez ciebie równowagi), manewr skrętu sygnalizuj zawsze wcześniej poprzez sygnalizację ręką, jedź pewnie i szybko. W przypadku, kiedy pas ruchu umożliwia uczestnikom ruchu poruszanie się w kilku kierunkach równocześnie, możliwe jest poruszanie się środkiem pasa. Te przepisy mają zastosowanie szczególnie na rondach, skrzyżowaniach, a także przed skrzyżowaniami. Śluzy rowerowe pomocą dla rowerzystów W przepisach ustawy znajdują się również zapisy dotyczące śluzy rowerowej. To idealne rozwiązanie, mające na celu ułatwienie rowerzystom wykonania manewru skrętu w lewo. Manewru, który u wielu rowerzystów wywołuje zimne poty. Śluza to nic innego, jak część jezdni lub wybranego pasa na wlocie skrzyżowania przeznaczona do zatrzymywania roweru w celu wykonania manewru zmiany kierunku jazdy. Każda śluza oczywiście oznaczona jest odpowiednimi znakami drogowymi. Stosowana w wielu miastach nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie, zwiększa bezpieczeństwo rowerzystów na drodze, poprawiając jednocześnie ich komfort poruszania się (zwłaszcza na skrzyżowaniach). Zasady na ścieżce rowerowej Jako że w Polsce obowiązuje ruch prawostronny, również poruszając się ścieżką rowerową, znajdujemy się po prawej stronie pasa. Podczas podróży pamiętajmy o zachowaniu podstawowych zasad bezpieczeństwa. Zachowujemy nie tylko ostrożność na drodze, ale także bacznie obserwujemy najbliższe otoczenie. W przypadku manewru skrętu zawsze sygnalizujemy go wcześniej ręką. Upewniamy się również przez lewe ramię, czy manewr jest bezpieczny w danej chwili. Z kolei w przypadku wyprzedzania czy też omijania zarówno rowerzysty, jak i pieszego, manewr ten wykonujemy zawsze od lewej strony. Pamiętajmy, by przez rozpoczęciem wyprzedania zwolnić prędkość, a także zasygnalizować dzwonkiem planowane działanie omijania lub wyprzedzania. Należy również pamiętać, że poruszając się ścieżką rowerową, czy też ścieżką pieszo-rowerową kierujący rowerem jest zobowiązany ustąpić pierwszeństwa pieszemu. Co ważne, zgodnie z definicją pieszego zawartą w kodeksie drogowym, drogą rowerową nie mogą poruszać się dzieci poniżej 10 roku życia. Poruszanie się rowerem, a niezbędne dokumenty Czy jadąc na rowerową przejażdżkę lub wyprawę, pamiętasz o tym, by zabrać ze sobą dowód osobisty? Jeśli do tej pory nie zwracałeś na to uwagi, koniecznie to zmień. Brak dowodu osobistego podczas rowerowej wyprawy może Cię kosztować nawet 100zł. W przypadku osób niepełnoletnich sprawa wygląda zgoła inaczej. Odpowiedzialność za brak odpowiedniego dokumentu spada przede wszystkim na rodziców lub opiekunów prawnych młodego rowerzysty. A jakie dokumenty powinien posiadać niepełnoletni, by poruszać się rowerem zarówno ścieką rowerową, jak i na drogach? Już od 10 roku życia każde dziecko może przystąpić do egzaminu na kartę rowerową. To właśnie karta rowerowa uprawnia osobę nieletnią do poruszania się po drogach krajowych. W przypadku osób powyżej 16 roku życia do jazdy rowerem uprawnia dodatkowo prawo jazdy kategorii B1. Kto może jeździć chodnikiem? Choć rowerzyści poruszający się chodnikiem nadal są stałym obrazkiem naszych dróg, nie mniej jednak poruszanie się miejscem przeznaczonym dla ruchu pieszych jest w świetle naszych przepisów wykroczeniem, za które możemy otrzymać mandat. Oczywiście od reguły zdarzają się wyjątki. Tak jest i w tym przypadku. Jeśli rowerzysta porusza się drogą w towarzystwie dziecka poniżej 10 roku życia, zarówno dziecko, jak i opiekun mogą podróżować chodnikiem. Kolejnymi odstępstwami od reguły są trudne warunki panujące na drodze. Podróż chodnikiem jest również dopuszczalna na drogach, gdzie dozwolona jest prędkość powyżej 50 km/h, a chodnik ma mniej niż 2m szerokości.
Dbanie o kondycję i prawidłową dietę to ważny element codziennego porządku dnia Thelanda. By przygotować się do przebiegnięcia kilku maratonów z rzędu na przemian biega i jeździ na rowerze. „Kluczem jest aktywność każdego dnia, odpowiednie odżywianie i dawanie z siebie wszystkiego” – wyjaśnia.
100, 200, 300 i więcej km na rowerze – na różnych etapach rowerowego hobby te liczby poruszają wyobraźnię, motywują, budzą uznanie, a czasem zazdrość. Poniżej dzielę się doświadczeniami z kilkunastu wyjazdów powyżej 100 km, które odbyłem w ostatnich latach. Moim rekordem był wypad na 313 km, który zrealizowałem w lipcu 2017. Mam nadzieję, ze przedstawione poniżej uwagi pozwolą uniknąć błędów, które sam popełniałem początkowo i pozwolą bez problemów osiągnąć zamierzone rower? Typowym sprzętem do długodystansowych wypadów jest rower szosowy uzupełniony od gadżety i technologie podnoszące komfort. Ja jednak nieco nietypowo wybieram rower trekingowy. Powodów jest kilka. To mój podstawowy codzienny sprzęt, zrobiłem na nim już ponad 30 000 km w 9 lat. W tym czasie dostosowałem go idealnie do swoich potrzeb i wygody. Amortyzacja i 1,5 calowe opony pozwalają skorzystać z polnych skrótów, leśnych ścieżek, co ma znaczenie jeśli chcę coś zwiedzić na trasie. Wypróbowałem go na długich dystansach, a rower szosowy mam stosunkowo niedługo i nie wiem jak wytrzymam wiele godzin w pochylonej pozycji. Rower musi być dopasowany. Jeśli zwykle podczas krótkiej wycieczki bolą nas plecy, ramiona, kolana, to tym bardziej będą doskwierać na długiej trasie. Warto znaczenie wcześniej zlikwidować problemy płynące z niewłaściwego ustawienia roweru. Natomiast nie robimy żadnych regulacji w tym zakresie bezpośrednio przed trasą, bo to nie będzie już czas na eksperymenty. Rower musi być w 100% przygotowany do jazdy. Przed wyjazdem dokładnie czyszczę napęd i smaruję łańcuch. Przeglądam hamulce, dokręcam śruby bagażnika i sprawdzam przerzutki, linki i pancerze. W trasie nie ma czasu na regulacje, smarowanie, regulowanie. Jedynym wyjątkiem jest łańcuch. Nie znam smaru, który wytrzyma 300 km jazdy, więc w połowie trasy muszę smarować go rzadkim smarem teflonowym. Jak się przygotować? Moim zdaniem od przygotowania kondycyjnego ważniejsze jest odpowiednie zaplanowanie trasy, warunków jazdy, jedzenia oraz technika jazdy. Ważne jest poznanie swojego organizmu, żeby wiedzieć jak na wielogodzinną jazdę zareagują nasze stawy, ścięgna i mięśnie, poznać kiedy zbliża się kryzys. Głównie z tego względu dobrze jest podnosić sobie systematycznie poprzeczkę 50 – 100 – 150 – 200 – 300 km. W związku ze słabym początkiem sezonu w tym roku przejechałem do dnia wyjazdu ok 1800 km, z czego najdłuższy wypad miał 60 km. Jednak czułem się dosyć pewnie, bo pracowicie spędziłem zimę systematycznie jeżdżąc na trenażerze oraz stale korzystam z roweru w mieście (ok. 20 km dziennie). Podsumowując dobrze jest być po prostu “rozjeżdżonym” w sezonie, a robienie dłuższych tras w ramach przygotowania ma sens głównie po to, żeby poznać swój organizm. Wschód słońca nad Doliną Dolnej WisłyWschód słońca nad Doliną Dolnej WisłyPoczątek zawsze jest przyjemnyJaki dzień? Idealny dzień to ciepły, ale nie upalny, długi, bez deszczu i wiatru. Nawet dobrze, żeby było pochmurno, bo ostre słońce w trasie potrafi dać się we znaki. Ponieważ jedziemy cały dzień, lepiej żeby różnica temperatur w tym czasie nie była zbyt duża (mniej ubrań do zabrania). Oczywiście takie idealne dni praktycznie się nie zdarzają, a już na pewno nie wtedy kiedy akurat mamy weekend lub urlop. Nie mniej prognoza pogody jest niezbędna – deszcz, wiatr, skwar mogą skutecznie uniemożliwić osiągnięcie celu. W dniu wyjazdu naprawdę warto ruszyć jak najwcześniej, żeby maksymalnie wykorzystać światło dzienne. Zmierzch stwarza dodatkowe niebezpieczeństwa. Ryzyko wypadku podnosi zmęczenie po całodziennej trasie. W najdłuższe dni w roku mamy do dyspozycji ok 16 h słońca. Pozwala to na zamknięcie trasy 300 km z umiarkowaną prędkością lub 200 km ze zwiedzaniem i dłuższymi postojami. Co jeść? Kiedy przypominam sobie jak wyglądały moje pierwsze wypady > 100 km, to sam się dziwię, że w ogóle dochodziły do skutku. Przede wszystkim ze względu na sposób odżywiania się w trasie. Pomijając teorię żywienia, w wielkim uproszczeniu pożywienie na trasie musi spełnić 3 funkcje: Nawodnić – w drodze piję niemal wyłącznie izotoniki, małymi łykami systematycznie przez cały czas. Jeśli poczujemy pragnienie, to może być już z późno. Napoje izotoniczne nawadniają znacznie szybciej niż zwykła woda, do tego zawierają minerały i małe zastrzyki glukozowej energii – patrz pkt 2. Na trasie 300 km wypiłem 3 l izotonika. Dostarczyć energii mięśniom – najprostszym związkiem, który prawie bezpośrednio może być przekształcony w energię jest glukoza. Dostarczając ją systematycznie do organizmu jesteśmy w stanie utrzymywać pracę mięśni przez wiele godzin. Ja dostarczam ją wspomnianymi izotonikami i żelkami (tak, zwykłymi haribo lub frugo). Glukozowe żele dla sportowców zostawiam na intensywniejsze wysiłki na rowerze szosowym. Na trasie wystarczyły mi 2 paczki żelek. Zapobiec uczuciu głodu – glukoza z żelek, woda z napojów szybko się wchłania i żołądek szybko zaczyna domagać się czegoś co zapełni tą pustkę. Najlepiej w ogóle nie dopuścić do uczucia głodu. Jeśli tylko czuję lekkie ssanie w żołądku zatrzymuje się i robię przerwę na jedzenie. Podejście typu “jeszcze tylko ta górka”, “dojadę do tej miejscowości i będzie przerwa” powoduje, że głód się pogłębia i łatwo o kryzys. Zapycham żołądek czymś lekkim, co jednak da układowi trawiennemu zajęcie na kilka godzin. W moim przypadku są to “cold dogi” – wydrążone bułki z parówką, które przegryzam na postojach co ok 3h. Przez cały dzień zjadłem 5 takich wynalazków. Zlikwidować uczucie zmęczenia – nie znam podstawy naukowej tego zjawiska, ale w moim przypadku kofeina jest w stanie zdziałać cuda, szczególnie w kryzysie. Postój, bułka z parówką zapita małą czarną kawą ze stacji benzynowej cofają licznik o 100 km, przywracają siły na przynajmniej 2-3 h. Wypiłem 3 małe kawy. Biorę ze sobą też batony musli, które w łączą pkt. 2 i 3. Staram się też zorganizować kilka łyków zwykłej wody, żeby móc przepłukać usta z cukrów zapijanych cukrem. I tyle. Na trasie nie jem już dużego obiadu, nie piję napojów gazowanych. Nie sprawdza się też suszone mięso, które skutecznie hamuje głód, ale jest słone i mocno stymuluje pragnienie. Po powrocie staram się jeszcze przez 1-2 doby przyjmować dużo płynów, żeby uzupełnić nieuniknione straty. Na parę dni przed wyjazdem staram się przyjmować więcej węglowodanów, np. w postaci makaronu z pesto i oliwą. Żadnych eksperymentów, żeby uniknąć sensacji z dniu wyjazdu. Nie jestem fachowcem, być może piszę dietetyczne bzdury, wiem, że każdy organizm na swoją specyfikę, ale mimo to taki sposób odżywiania w 100% sprawdza się u mnie. Zabieram minimum bagażuPostój w ChełmnieNawigacja GPS to podstawaCo zabrać? To kolejny punkt na liście grzechów z moich pierwszych wypraw. Zabierałem ze sobą zdecydowanie za dużo zbyt ciężkich rzeczy, starając się być przygotowanym na każdy możliwy problem. Ogromne zapasy jedzenia, narzędzia pozwalające zrobić większość czynności serwisowych przy rowerze, zapasowe baterie, powerbank, kable do łączenia tego wszystkiego, ciężkie ubrania. Takie podejście ma uzasadnienie jeśli jedziemy w pozbawioną cywilizacji dżunglę, ale nie przy wycieczce w okolicy 150 km od domu. Teraz staram się zabrać minimum rzeczy, dzięki czemu ograniczam wagę bagażu. Na wyprawie 300 km miałem ze sobą: Bułki, batony musli, żelki, 2 dodatkowe butelki izotonika (słusznie obawiałem się, że będzie problem z ich zakupem) Zapasowe baterie do GPS i telefonu Opakowanie wodoodporne do telefonu Apart GPS Mapy papierowe Multitool, łatki, 2 zapasowe dętki (lubią mi pękać jedna po drugiej) Smar do łańcucha Oświetlenie (ruszałem przez wschodem słońca) Zwijana wiatrówka, spodnie przeciwdeszczowe (bez sensu), czapka przeciwdeszczowa gore-tex (świetna sprawa!) Bluza rowerowa (rano i wieczorem było bardzo zimno) Hamak Ticket to the moon (przeczytaj dlaczego <- wpis zawiera kod rabatowy na hamak :) Jak się ubrać? Podstawowy strój na trasie dla mnie to spodenki kolarskie na szelkach ze sprawdzoną wkładką, koszulka z krótkim rękawem. Warto przypomnieć, że do takich spodenek nie zakładamy bielizny, która niemal na pewno spowoduje obtarcia, ograniczy oddychalność i komfort. Miejsca narażone na obtarcia, jeszcze przed wyjazdem smaruję sudocremem. Moim ulubionym elementem rowerowej garderoby jest kolarska czapka z gore-texu. Chroni przed deszczem, wiatrem, świetnie oddycha. Jeśli miałbym zabrać tylko jedną rzecz przeciwdeszczową, to byłaby ona. Biorę też kurtkę wiatrówkę, która co prawda słabo oddycha, przecieka przy większym deszczu, ale dobrze chroni przed wiatrem i świetnie sprawdziła się przez 80 km jazdy w deszczu na zeszłorocznej trasie 230 km. Na długie wyjazdy zabieram buty spd, których używam na szosie, jest to model Shimano SH-RT82 – typowo przeznaczony do turystyki szosowej. Na stopy zakładam grubsze, dopasowane skarpety biegowe. Mają one minimalizować obtarcia, odprowadzać wilgoć na zewnątrz oraz rozkładać siłę punktowego nacisku na blok i pedał. Paski i klamry butów zaciskam dosyć ciasno, ale na postojach zdejmuję je, żeby dać odpocząć stopom. Deszcz po 200 km – dobrze, że na koniecWarto, żeby podróż miała etapy i drobne celeJaka trasa? Moim zdaniem dobra trasa na bicie rekordów jest: Atrakcyjna – dobrze, żeby znalazły się na niej jakieś cele, ciekawy krajobraz, miasteczko, w którym nigdy nie byliśmy, punkt widokowy. Atrakcyjna okolica pozwala oderwać uwagę od wolno lecących kilometrów, daje jakiś cel, pozwala podzielić wysiłek na etapy. Asfaltowa – przy długich dystansach nawierzchnia, po której jedziemy ma ogromne znaczenie. Przy planowaniu korzystam z aplikacji Komoot (polecam!) w trybie “rower szosowy”, co powoduje, że trasa jest teoretycznie wyłącznie asfaltowa, potem przyglądam ją i z pomocą Google Street View ustalam skróty, jednak tak, żeby odcinki gruntowe nie przekroczyły 5% całej trasy. Płaska – to niestety nieco kłóci się z punktem 1, ale faktycznie podjazdy mocno dają się we znaki, szczególnie jeśli zaczniemy je forsować, żeby utrzymać wyższą prędkość średnią. W formie pętli – zawsze planuję start i metę w domu. Co prawda kusi perspektywa dojechania do jakiegoś odległego punktu na mapie w ciągu jednego dnia, ale znacznie utrudnia to logistykę całego wypadu. Zgodna z kierunkiem wiatru – kiedy mam ustaloną trasę, to na kierunek jej pokonywania decyduję się bezpośrednio przed startem. Staram się odcinki pod wiatr pokonywać w lesie, natomiast z wiatrem jechać na otwartej przestrzeni. Poza miastami – jak tylko się da, unikam wjeżdżania do miast. Miasta to ciągłe zatrzymywanie się i ruszanie, krawężniki, uwaga skupiona na ruchu drogowym, niebezpieczeństwo wypadku. Często pierwsze kryzysy dopadały mnie bezpośredni po wyjeździe z miasta. Jak jechać? Początek zawsze jest przyjemny. Adrenalina, perspektywa przygody, świeżo nasmarowany rower, wszystko sprawi, że będzie się chciało gnać przed siebie. I to jest właśnie najlepszy moment żeby zwolnić i oszczędzić siły na czas kiedy przyjdzie kryzys, zaczniemy zastanawiać się, gdzie jest najbliższa stacja kolejowa, kto może po nas przyjechać. Dochodzimy tu do podstawowej sprawy przy długodystansowych trasach – rozkładania sił. Pierwszą połowę trasy staram się jechać na pół gwizdka. Dobrze jedzie mi się 27 km/h? To zwalniam do 23 km/h. Szybki zjazd? Kręcę od niechcenia, żeby wykorzystać chwilę odpoczynku. Ograniczam do minimum postoje. Z dwóch względów. Po pierwsze, ponowne ruszanie wymaga wysiłku. Najłatwiej odczuć to w mieście, gdzie wjeżdżamy po długiej trasie i trafiamy na ciąg skrzyżowań, przejść dla pieszych i świateł. Po drugie, postoje to strata czasu. Zawsze zajmują więcej czasu niż nam się wydaje. Podczas trasy 300 km postoje ograniczałem do minimum, nie zwiedzałem, zrobiłem raptem kilka zdjęć, raz wyciągnąłem mapę, zrobiłem kilka małych i jedną dłuższą przerwę 40 min., a mimo to na na 18 h w drodze, aż 3,5 h zajęły przerwy. Nie forsować podjazdów. Kolejny punkt z mojej listy grzechów. Zawsze starałem się pokonywać je jak najszybciej, starając się nie tracić średniej prędkości. To był duży błąd, bo drastycznie zwiększenie obciążenia mięśni, powtórzone kila razy pod rząd momentalnie pozbawiało sił. Teraz w pogórkowatym terenie bardzo mocno redukuję przełożenia, czasami jadąc pod górę z prędkością poniżej 10 km/h. Dobry plan to podstawaI jest – upragniony wynik! :DOdpoczynek w hamaku – super :)Nie dać się kryzysom! To chyba najważniejsze. Zawsze przychodzi taki moment, że mamy dosyć, zaczyna brakować sił, perspektywa końca trasy wydaje się odległym nieosiągalnym celem. Kolejne łyki izotonika, przeżuwane żelki nie dają energii. Przychodzi wątpliwość. To normalne. Ja wtedy zatrzymuję się na dłuższy postój, szukam stacji benzynowej z kawą. Staram się zwolnić, sprawdzić, co mogę zrobić, żeby choć trochę ułatwić sobie dalszą jazdę. Ostatnio pomogło nasmarowanie łańcucha, bułka i kawa. Kryzys w drugiej połowie trasy raczej nie pozbawi naszej wyprawy sukcesu. Natomiast, jeśli podobne myśli przychodzą podczas pierwszych kilkudziesięciu kilometrów, to lepiej sobie odpuścić. Skrócić planowaną trasę np. o połowę i dalej cieszyć pięknym dniem i rowerową przygodą. Mapa trasy:
. 499 16 370 116 204 185 348 416
jak się jeździ na rowerze