Śniadania serwowane są u nich przez cały dzień! A wśród nich już kultowe pozycje jak, zestaw "śniadanie w Paryżu" z croissantem maślanym, domową konfiturą, miodem lawendowym i krem czekoladowym, pancakes z gorącym syropem maślano-klonowym czy bajgle z domowymi pastami i solidną porcją świeżych warzyw.
Bardziej słodka niż gorzka ekranizacja noweli autorstwa Trumana Capote. Filmowy romans, który przetrwał próbę czasu. Obraz, który na trwale zapisał się w historii kina. "Śniadanie u Tiffany'ego" to historia dziewczyny z ubogiej rodziny, która przyjeżdża do Nowego Jorku, aby ziścić marzenie o poślubieniu najbogatszego mężczyzny na świecie. Uprawia najstarszy zawód świata, ma bezimiennego kota i notorycznie gubi klucze od swojego mieszkania. Pewnego dnia w życie Holly Golightly wkracza pisarz Paul Verjak. Bohaterami zaczynają targać miłosne rozterki, które koniec końców prowadzą do oklepanego happy endu, zdaniem pisarza, czyniąc z tej słodko-gorzkiej opowieści o niespokojnej call-girl ckliwą, walentynkową kartkę z Nowego Jorku. Truman Capote po obejrzeniu obrazu Blake'a Edwardsa nie krył rozczarowania. Miał zastrzeżenia zarówno wobec zmienionej fabuły, jak i samej obsady, dokładniej rzecz biorąc - Audrey Hepburn. Uważał, że lepiej w tej roli wypadłaby Marilyn Monroe, ponieważ miała w sobie coś wzruszającego - niedokończonego zupełnie jak panna Golightly, którą Hepburn z ociekającej seksem, twardej kocicy przemieniła w ugłaskaną, głupiutką kotkę. Capote oskarżał szefów Paramountu o oszustwo. Zupełnie niesłusznie. Audrey nie otrzymałaby tej roli, gdyby Monroe jej nie odrzuciła. Jako, że Hepburn związana była z Paramountem kontraktem, a ponadto miała na swoim koncie kilka dobrych ról, a także Oscara za rolę księżniczki Anny w "Rzymskich wakacjach", wybór padł na nią. Proste. I dobrze się stało. Bo trudno wyobrazić sobie Holly Golightly bez Audrey Hepburn, jak i Audrey Hepburn bez Holly Golightly. Rola tak jakby stworzona specjalnie z myślą o niej. Z jakiegoś względu aktorka bała się, że jej nie podoła. Uważała, że nie ma wyczucia komedii. W trakcie gry bardzo często była przekonana, że nie robi tego tak jak należy. Miała jednak wszelkie prawa do tego, by czuć się nieswojo, ponieważ po planie krzątał się wrogo do niej nastawiony Capote. Przyjmując tę rolę Audrey Hepburn stanęła przed dużym wyzwaniem. Miała zagrać prostytutkę, którą w gruncie rzeczy była jej bohaterka, lecz nie mogła sprawić, aby publiczność uwierzyła, że sprzedaje się za pieniądze. Audrey Hepburn "Moon River" Audrey Hepburn "Moon River" Henry Mancini, zainpirowany dużymi, tęsknymi oczami Audrey, z myślą o niej skomponował utwór "Moon River". Była to kolejna poprzeczka, którą aktorka musiała przeskoczyć. Od czasów "Zabawnej buzi" minęły cztery lata. Jej głos stał się w tym czasie słabszy i nabrał ciemniejszej barwy. Audrey przeciągała więc nagranie tej piosenki, dopóki nie poczuła się bardziej pewnie, w międzyczasie ćwicząc swój głos oraz grę na gitarze. Śpiewany melancholijnym mezzosopranem pełen autentycznego, wzruszającego sentymentu utwór nie spodobał się jednak szefowi produkcji Paramountu, Martinowi Rackinowi, który po zakończeniu przedpremierowej projekcji stwierdził, że trzeba go wyrzucić. Słysząc te słowa Audrey jak oparzona zerwała się z krzesła, zaprotestowała krzycząc drżącym głosem "Po moim trupie!". Gdyby tego nie zrobiła, film pozbawionoby najtrwalszego symbolu czaru, jaki aktorka rzuciła na rzesze kinomaniaków, usuniętoby przepiękną piosenkę, której zdaniem kompozytora, nikt nie rozumiał tak dobrze jak Audrey i nikt nigdy równie dobrze jej nie wykonał. "Śniadanie u Tiffany'ego" to film od początku do końca należący do Audrey Hepburn. Od sceny, w której skąpana w pierwszych promieniach słońca pałaszuje śniadanie, pożądliwie wpatrując się w biżuterię na wystawie sklepu Tiffany'ego, po scenę, gdy w strugach deszczu szuka kota, a następnie trzymając go w rękach, wpada w ramiona Georga Pepparda. Holly Golightly to rola jej życia. Myśląc o Audrey oczami wyobraźni nie widzimy Sabriny, czy księżniczki Anny, lecz szykowną kobietę ubraną w czarną, długą, satynowną suknię projektu Huberta de Givenchy, długie, czarne rękawiczki, ze sznurem sztucznych pereł na szyi oraz okularami Ray Ban na nosie. Widzimy wzór ponadczasowej elegancji. Ikonę mody, która w dalszym ciągu inspiruje projektantów, filmowców (bez "Śniadania u Tiffany'ego" i Audrey Hepburn racji bytu nie miałaby chociażby komedia romantyczna z Brittany Murphy "Miłość i inne nieszczęścia") oraz zwykłe śmiertelniczki, która stała się niedoścignionym wzorem Blair Waldorf, bohaterki najmodniejszego serialu ostatnich lat - "Plotkary". Nie da się ukryć, że obraz Blake'a Edwardsa różni się od noweli Trumana Capote. Opowiadanie jest bardziej gorzkie i okraszone melancholijnym zakończeniem. Film nosi za to znamiona komedii romantycznej w starym, hollywoodzkim stylu, której jedynym słabym elementem są groteskowe sceny z japońskim sąsiadem, zagranym przez Mickey Rooneya. Choć filmowa Holly różni się od książkowego pierwowzoru, Audrey Hepburn wyszła z tego projektu obronną ręką. Brawurowo wykreowała tę tragiczną, na pozór szczęśliwą, lecz w gruncie rzeczy zagubioną postać, oczarowując przy tym miliony widzów na całym świecie i otrzymując nominację do nagrody Akademii (bój o statuetkę za rolę pierwszoplanową przegrała z Sophią Loren, którą wyróżniono za "Matkę i córkę"). To dzięki Audrey, jak również czarującej, uhonorowanej Oscarem, muzyce Henry'ego Mancini, obraz ten zapisał się w historii kina. "Śniadanie u Tiffany'ego" to prawdziwa perełka, istne arcydzieło. Grzechem jest go nie zobaczyć, więc jeśli tego nie zrobiliście, czym prędzej nadróbcie swoje zaległości. Ciekawostki dotyczące filmu: scena przyjęcia była autorstwa reżysera Blake'a Edwardsa a nie scenarzysty George'a Axelroda. Scenariusz nie zawierał zbyt dużo opisów. Reżyser poszedł na żywioł. Wiele rzeczy zostało zaaranżowanych na poczekaniu. Aktorzy improwizowali i wyszło im to dosyć zabawnie. podobno aż dziewięć kotów potrzebnych było, aby "zagrać" tego jednego. Audrey Hepburn była jedną z dwóch osób, które miały na sobie kanarkowy brylant od Tiffany'ego (wówczas był to największy spośród diamentów znalezionych w tym kolorze). długa, czarna suknia projektu Huberta de Givenchy, którą miała na sobie Audrey Hepburn, została w grudniu 2006 roku sprzedana na aukcji Christie's w Londynie za kwotę 807 tysięcy dolarów (410 tysięcy funtów). finalny pocałunek Audrey Hepburn i Georga Pepparda znalazł się na 1. miejscu listy "Najlepsze filmowe pocałunki" wybranej w głosowaniu ponad 4 tysięcy użytkowników brytyjskiej sieci wypożyczalni Blockbuster oraz na 2. miejscu w rankingu na "Najlepszy Pocałunek Wszechczasów", zorganizowanym w 2007 roku przez witrynę Fot.
Niezmiennie • 5. Śniadanie u Tiffaniego • 6. Cherry • 7. Ja nie chę spać • 8. Kiedy nie ma miłości • 9. Zapamiętaj • 10. Nie jest źle • 11. Kattorna • 12.
Dostosuj i zamów Cena od €30 Wybierz rozmiar swojego obrazu na płótnie Nasze obrazy na płótnie dostępne są w wielu rozmiarach! Wybierz kształt i rozmiar obrazu na płótnie na podstawie tego, co najlepiej pasuje do Twojej ściany. Przytnij motyw, aby kontynuować! Kliknij i przeciągnij motyw do części, którą chcesz zachować. Fragmenty poza kwadratem zostaną przycięte. Jeśli jesteś zadowolony z przycięcia kliknij tutaj Przytnij motyw, aby kontynuować! Kliknij i przeciągnij motyw do części, którą chcesz zachować. Fragmenty poza kwadratem zostaną przycięte. Jeśli jesteś zadowolony z przycięcia kliknij tutaj Wybierz jakość tapety Aby przejść dalej, należy wybrać typ i jakość tapety. Audrey Hepburn in Breakfast at Tiffanys O produkcie: Dostawa Paczkę z tapetą wyślemy w przeciągu 1-4 dni: Twój w pełni zmontowany obraz na płótnie jest starannie opakowany i dostarczany w wytrzymałym pudełku z tektury falistej. Paczka wysyłana jest w ciągu 1-4 dni, zawsze z darmową dostawą. Dekoracje ścienne, która wyrażą Twoją osobowość Według nas najciekawsze domy to te, które odzwierciedlają osobowość ludzi. Tutaj znajdziesz tapety i grafiki, które wyrażą Twoje pasje, marzenia i pomysły. Chętnie pomożemy Ci znaleźć tę właściwą. Szybka dostawa Zamówienia wysyłamy w ciągu 1-4 dni, a dostawa zawsze jest darmowa. Klej do tapet w zestawie. 100% gwarancji Pragniemy, aby wszyscy nasi klienci byli zadowoleni. Jeśli zamówiony produkt nie spełni Twoich oczekiwań, oferujemy możliwość dokonania zwrotu w ciągu 30 dni. Sadzimy drzewa we współpracy z VI Agroforestry Informacje o plikach cookie Nasz sklep internetowy wykorzystuje tzw. cookies (ciasteczka): pliki tekstowe z informacjami przechowywanymi w Twojej przeglądarce. Robimy to, aby zapewnić Ci spersonalizowaną treść, odpowiedni marketing i lepsze wrażenia z przeglądania naszej witryny. Nie musisz akceptować plików cookie, aby odwiedzić nasz sklep, jednak aby dodać produkt do koszyka lub dokonać zakupu, przeglądarka musi zezwalać na pliki cookie. Sam decydujesz na komputerze, na co chcesz zezwolić i w tym miejscu również wyłączysz pliki cookie. Twoja zgoda obejmuje zarówno pliki cookie, jak i związane z tym przetwarzanie danych osobowych. Przeczytaj więcej w naszej polityce prywatności.
Zdolni muzycy młodego pokolenia, we współpracy z Teatrem Syrena w Warszawie, prezentują utwory Komedy w zupełnie nowych aranżacjach. Pod kierownictwem muzycz Uznałam, że scenka z filmu „Śniadanie u Tiffany’ego” będzie idealna do notki „Pamiętnik Rysownika”. W Holly – głównej bohaterce – urzeka mnie jej nieszablonowość. Szminka w skrzynce na listy? Proszę bardzo, tak jest wygodnie. Kawka i ciasteczko przegryzane na chodniku w długiej, balowej sukni? Czemu nie. Ja sama mam swoje dziwne zwyczaje. Moje akcesoria do rysowania można znaleźć nawet w szufladzie ze skarpetkami a na wystawy sklepu plastycznego potrafię gapić się godzinami (jak Holly w witrynę Tiffany’ego). Przyznaję, że nie czytałam książki, na podstawie której powstał film. Może kiedyś się skuszę, bo podobno oryginał znacznie różni się od adaptacji i – o ile się nie mylę – nie ma w nim sceny, którą dziś będę rysować. Gotowy rysunek pokażę dopiero na samym końcu. Powstrzymajcie jednak ciekawość i nie przewijajcie strony, by móc poczuć się jak ja podczas rysowania. Taka jest właśnie idea działu „Pamiętnik rysownika” – dzielenie się emocjami, które pojawiają się podczas rysowania. Ciekawość, zniecierpliwienie, skrajna złość, relaks… Warszawa Za oknem upał niezbyt zachęcający do spacerów. W łazience góra prania, w zlewie stos naczyń. Co robię? Oczywiście – sięgam po ołówki i zaczynam kolejny wymagający czasu, realistyczny (mam nadzieję) nie mam własnego biurka i rysuję na kuchennym stole. Moje stanowisko wygląda tak: Niech Was nie zwiedzie porządek. Specjalnie na potrzeby zdjęcia posprzątałam :). Na prowizorycznym biurku znalazły się: Laptop z wyświetlonym zdjęciem Pozbawiłam się dostępu do Internetu, by nic mnie nie rozpraszało. Celowo umieściłam komputer dość daleko, by nie kusiła mnie uzależniająca gra Pasjans Pająk. Dlaczego wybrałam właśnie to zdjęcie a nie np. słynną fotkę Audrey Hepburn z papierosem w lufce? Powodów jest kilka. Po pierwsze, znane zdjęcie jest dość oklepanym tematem na rysunek. Każdy je widział, każdy kojarzy (nawet jeśli nie widział filmu). Po drugie – woda wygląda obłędnie w realistycznych pracach. Zobaczcie choćby na przykładzie notki. Najważniejsze jednak jest to, by zwrócić uwagę na ten aspekt filmu, który nas najbardziej urzekł. Przyznaję jednak, że ten konkretny wątek miłosny nie był dla mnie szczególny. Gdybym tylko znalazła dobre zdjęcie to prawdopodobnie wybrałabym scenę, w której Holly pije kawkę przed sklepem Tiffaniego. Nawiasem mówiąc, szkło także wygląda niesamowicie w fotorealach. Poczytajcie . Ołówki Tradycyjnie KOH-I-NOOrki (zestaw od 2H do 8B) oraz dwa nowe ołówki – prezent od STABILO – (HB) dla osób praworęcznych. Wykorzystam je do szkicu, bo ponoć fantastycznie leżą w dłoni dzięki wyżłobieniom na trzonku. Duża strugaczka (dopasowana do ołówków STABILO) i pudełko po zielonej herbacie na resztki ze strugania Gumka chlebowa KOH-I-NOOR, gumka Factis i gumka w drewienku Faber-Castel Blok techniczny Waciki Szeroki pędzel do strzepywania okruchów gumki Wiszer O wszystkich artykułach, które aktualnie posiadam dowiecie się z poprzedniej notki. Istotna uwaga: wszystkie kreski wykonywałam przyciskając ołówek dużo mocniej niż trzeba. Wszystko po to, by były dobrze widoczne na zdjęciach do tutorialu. Wam polecam stawianie delikatnych linii. Takich, które można bez problemu wymazać i poprawić bez pozostawienia wgłębień po ołówku. Jest szczególnie ważne podczas szczegółowych rysunków. Rysowanie zaczęłam od bardzo szybkiego, spontanicznego rozrysowania, co gdzie będzie się znajdowało na kartce. Zależało mi na tym, by uchwycić nie tylko bohaterów ale też piękny samochód w tle. Klasyczne zasady kompozycji mówią, że nie należy umieszczać najważniejszej rzeczy na zdjęciu czy rysunku na samym środku. Ja nieco złamałam tą zasadę i zakochanych umieściłam w centrum kartki. Mimo to harmonia na rysunku została zachowana, ponieważ Paul jest wyższy od Holly a to wprowadza miłą dla oka asymetrię. Potem uważnie przyjrzałam się głowom postaci. Są one ustawione w dość nietypowej pozie ale – wbrew pozorom – sprawia to, że szkic jest dużo łatwiejszy. To dlatego, że łatwiej skupić się na skopiowaniu kształtów, kiedy są nieoczywiste. Gdyby np. nos był widoczny w całości, to istnieje spore prawdopodobieństwo, że przerysowalibyście go „po swojemu” czyli w sposób jaki pamiętacie a nie jaki widzicie. W wypadku tego zdjęcia, nosy tworzą jednak dziwne kształty, które nie przypominają nosów i wymuszają skopiowanie ich takimi, jakie są. Ale o tym zaraz. Póki co, za punkt odniesienia przyjęłam głowy i linie włosów. W myślach wyodrębniłam dwa nieregularne okręgi (czyli głowy), które stykają się w konkretnym miejscu. Postarałam się uchwycić ten kształt. Dodatkowo, pomocne okazały się linie włosów, które w tym ujęciu dzieliły okręgi mniej więcej w połowie i pod pewnym kątem. W tym kroku bardzo ważne jest, by widzieć jedynie kształty i zależności między nimi. Postarajcie się, by nic innego nie rozpraszało waszej uwagi, ponieważ to na tym etapie pracujemy nad proporcjami twarzy i ciała, które bardzo istotnie wpłyną na końcowy efekt rysunku. Zauważyłam jeszcze, że ucho Holly znajduje się prawie pośrodku jej uproszczonej głowy. Zaznaczyłam to sobie. Na podstawie linii, które już mam, dorysowałam kolejne. W wypadku rysowania ze zdjęć nie ma reguły, w jakiej kolejności powinno się dodawać poszczególne elementy. Ja zazwyczaj szukam kształtów o podobnej długości lub kątów, które są łatwe do zaobserwowania. W przypadku tego konkretnego zdjęcia za wyznacznik przyjęłam głowy-okręgi, które są podobnej wielkości, oraz linie włosów. Głowa i tułów Paula utworzyły kąty proste (wskazałam je na zdjęciu czubkiem ołówka), co było bardzo łatwe do przeniesienia na kartkę. Bardzo ważnym kształtem okazały się też jego plecy, które wraz z głową tworzą zakrzywioną linię, która potem idealnie prosto opada w dół aż do końca kartki. Powoli zaczęłam brać się za szczegóły. Zaznaczyłam kilka szybkich kresek, które wyznaczały pozycję elementów twarzy postaci. Ucho Holly pomogło mi natomiast wyznaczyć linię szczęki. Teraz jej głowa przypomina… Pokeball 🙂 Na tej podstawie zaczęłam kreślić bardziej szczegółowy szkic. Jak wspominałam w notce, rysowanie małych twarzy jest dość trudne. Przez „małe” rozumiem „mniejsze niż w portrecie”. Uchwycenie podobieństwa jest dość trudne. Dla mnie osobiście – wciąż niewykonalne. W przypadku tego zdjęcia sprawa była dość prosta. Nawet spoglądając na zdjęcie, nie bardzo jesteśmy w stanie rozstrzygnąć kto na nim jest i z jakiego dokładnie filmu ta scena. Stąd uwolniłam się od powinności odwzorowania podobieństwa. Oczywiście by zamiast gąszczu kresek, zobaczyć te, które nas interesują, trzeba się nieco wytrenować. Na początku można wspomagać się liniami domalowanymi na zdjęciu (odsyłam znów do notek o szkicu , i ). Później będziecie mogli pomagać sobie trzymanym na wyprostowanej dłoni ołówkiem, który będzie „sprawdzał” czy dane linie są podobnej długości. Pokazałam to w . Na przykładzie tego rysunku pokażę jedną zależność. Spójrzcie na linie, które wskazałam na zdjęciu: Okazało się, że – oprócz tego, że jedna jest przedłużeniem drugiej – są bardzo zbliżonej długości. Naniosłam to na kartkę: Po jakimś czasie szkicowania ze zdjęć tą metodą zorientujecie się, że zaczynacie „widzieć” zależności bez sprawdzania ich ołówkiem. Mi się to zaczęło udawać po kilku latach. Opisałam ten proces w i , gdzie porównałam to do puzzli. W podobny sposób (czyli wspomnianą metodą puzzli) zrobiłam resztę szkicu. Nie będę wrzucać zdjęć i opisów z tego etapu, ponieważ byłoby ich zbyt dużo, by notka mogła pozostać czytelna. Sądzę, że jesteście w stanie analogicznie wykorzystać ten sposób podczas rysowania z innych zdjęć. W wypadku tej konkretnej pracy najtrudniejsza do odwzorowania okazała się plątanina dłoni, płaszczy, mokrych włosów i … kota. Tak, tam jest kot. Tło ustaliłam na podstawie pierwszego planu. Np. jednak z linii samochodu styka się z czubkiem głowy Holly. Uwzględniłam to. Ponieważ to „Pamiętnik Rysownika”, dodam, że podczas mozolnej pracy nad szkicem odgłosy zza okna i brak kontaktu z Facebook’iem bardzo mnie rozproszyły. Musiałam zrobić sobie ziołową herbatkę. Jestem z natury bardzo zdekoncentrowana a doskonale wiem, że dekoncentracja potrafi bardzo zepsuć rysunek. Nie ma nic gorszego dla rysownika niż zniecierpliwienie. Podczas rysowania spróbujcie uświadomić sobie, że tworzycie rysunek po to, by spędzić miło czas a nie, by go potem wrzucić na bloga czy konto na portalu społecznościowym. W przeciwnym wypadku pojawi się nieodparta chęć skończenia pracy szybciej. A pośpiech – w przypadku prac aspirujących do realistycznych – bardzo negatywnie wpływa na jakość rysunku… Kubeczek postawiłam tuż obok rysunku, mimo że miałam świadomość możliwych konsekwencji. Może gdzieś tam podświadomie liczę, że herbata wyleje się na rysunek a ta notka będzie tak nieprzewidywalna jak proza George’a Martina? To była by pierwsza rysunkowa notka z zaskakującym zwrotem akcji 🙂 Po wyłonieniu z gąszczu kresek tych właściwych, oczyściłam szkic gumką chlebową. U mnie to oczyszczanie polega na wymazaniu zbędnych linii i delikatnego poprawienia tych prawidłowych, które się lekko zatarły podczas mazania. Na zdjęciu dobrze widać „oczyszczony” płaszcz i „nieoczyszczone” koło samochodu. Właściwie powinnam w tym momencie odłożyć rysunek i wrócić do niego następnego dnia. To sprawiłoby, że miałabym świeższe spojrzenie i łatwiej wyłowiłabym błędy. Wiem jednak, jak kończy się u mnie odkładanie ledwo co zaczętych rysunków, dlatego zdecydowałam się przejść do dalszego etapu. Tło wykonałam w sposób bardzo podobny do tego, który pokazałam w notce. Najpierw zaciemniłam poszczególne fragmenty ołówkiem KOH-I-NOOR Progresso. Następnie rozmazałam powierzchnię wacikiem kosmetycznym. Ta konkretna kartka z bloku technicznego okazała się bardzo śliska, dlatego rozcieranie szło – dosłownie – gładko 🙂 Czynność cieniowanie/rozcieranie powtórzyłam wiele razy. Z każdą kolejną warstwą wyłaniało się coraz więcej szczegółów. Dodawałam także plamy światła gumką do mazania. Do strzepywania kawałków gumki do mazania nadaje się duży pędzel… Zdecydowanie odradzam używania do tego palców! Rysunek może brzydko się rozmazywać (zgadnijcie skąd wiem?). W takie właśnie sytuacje obfituje rysowanie. Tym razem w gumkę chlebową, którą wychwalałam dotąd nad niebiosa, coś się wczepiło (jest ona bardzo lepka) i zabrudziło rysunek. Plamka nie chce zejść. Żałuję, że dopiero teraz odczytałam wpis czytelniczki w notce , gdzie poradziła, by przechowywać gumkę chlebową w pudełeczku z Kinder Niespodzianki. Chyba czas na drugą uspokajającą herbatkę… Zanim tło wyglądało w miarę przyzwoicie minęło sporo czasu. Dopiero któraś z kolei warstwa ostatecznie zakończyła proces. Przy okazji pracy nad tłem zorientowałam się, że koło naszkicowałam zbyt małe. Jego wielkość na zdjęciu jest zbliżona do głów. Skorygowałam błąd. Możecie porównać koło aktualne z tym z poprzednich zdjęć. Szczerze mówiąc, dopiero teraz dostrzegłam, że z autem w tle jest coś nie tak (na zdjęciu). Wygląda to tak, jakby składało się z dwóch samochodów – jednego znajdującego się bliżej (lewa strona) i drugiego nieco dalej. Trudno, będę kontynuowała tak, jak jest na zdjęciu. pociąg relacji Warszawa-Kraków Od kiedy przeprowadziłam się do Warszawy jestem wiecznie w rozjazdach. Kursuję na trasie Warszawa-Kraków-Brzeszcze i pół życia spędzam w pociągu. Bardzo często w podróż zabieram rysunki i akcesoria do rysowania. Do „turystycznego piórnika (z jakże trafnym napisem „all you need”) spakowałam ołówki w drewienku, ołówki Progresso, gumkę Factis (ona lepiej sprawdza się w piórniku, ponieważ nie lepi się jak chlebowa) i waciki kosmetyczne. W podróży przydaje się także szybkowysychający żel do mycia rąk, ponieważ można nim łatwo zmyć grafit z palców. W tej roli sprawdzają się także nawilżane chusteczki dla niemowląt. Ja mam je zawsze ze sobą. Czas, który spędzam w pociągu staram się dobrze wykorzystać. Nie jest to dobre miejsce, by stworzyć rysunek fotorealistyczny ale szybki szkic – czemu nie. Wszelkie kreski, które powstały w wyniku zatrząśnięcia się pociągu są mile widziane, bo dodają pracy uroku. Ja jednak nie specjalizuję się w szybkich szkicach i na ogół w pociągu po prostu piszę notkę, jak teraz. Bateria w laptopie starcza idealnie na trzygodzinną podróż. Spędzam w pociągach tyle czasu, że chyba jestem jednym z głównych sponsorów PKP. To by wyjaśniało dlaczego koleje są w takim stanie… Brzeszcze, małopolskie Jestem w rodzinnym domu. Niestety nie udało się posiedzieć nad rysunkiem. Jutro jadę do Krakowa na wieczór panieński a potem wracam do Warszawy. Szkoda, liczyłam na to, że pomiędzy dopasowywaniem sukienki do butów zdążę coś jeszcze zrobić z pracą… Warszawa Niestety nie mam wpływu na to, kiedy łapie mnie wena. Zazwyczaj największą ochotę na rysowanie mam wieczorem i w nocy. Wiem jednak, że powinnam wykorzystać wolny czas, więc mimo braku chęci siadłam rano do rysowania. Na szczęście bardzo często już po kilku minutach udaje się złapać odpowiedni nastój i spokojnie tworzyć. Tak było właśnie teraz. Najpierw „pobawiłam się” chwilkę z włosami. Najbardziej zależało mi na tym, by nie były jednolite. Z tyłu głowy zrobiłam – zgodnie ze zdjęciem – bardzo lśniące (od deszczu) i przygładzone pasma a z przodu nieco zmierzwione. Starałam się także podkreślić to, że w niektórych miejscach włosy się posklejały i odsłoniły skórę. Fryzurę zrobiłam głównie ołówkiem 7B. Miejsce, w którym intensywnie odbija się światło, zostawiłam na razie białe ale później dodam jeszcze kilka kresek twardszym ołówkiem, by przejście odcieni było płynne. Nawiasem mówiąc, w filmie Paul był blondynem ale na zdjęciu jego włosy wyglądały na ciemne, więc takie narysowałam. Generalnie fryzura nie ma wpływu na podobieństwo postaci. Ale sama linia włosów – już tak. Nim dokończyłam włosy zajęłam się skórą twarzy, ponieważ niektóre pasma są dość cienkie i znajdują się na twarzy. Skóra tworzy więc dla nich coś w rodzaju bazy, którą zrobię jako pierwszą. Zazwyczaj podczas cieniowania twarzy zaczynam od najciemniejszych miejsc. Tym razem głowa była jednak tak mała, że spontanicznie wybierałam kolejne ołówki i nakładałam warstwy. Odcienie, które udało się uzyskać stopniowo pogłębiałam coraz twardszymi ołówkami. Na końcu użyłam ołówka 2H i wygładziłam nim skórę. Pamiętajcie, że ołówek 2H nie tylko rozmaże lekko inne ołówki ale też nieco je przyciemni. Warto to uwzględnić podczas pracy. Szczegóły twarzy zrobiłam ołówkiem 7B. Na razie wszystko wygląda dobrze ale prawdopodobnie później, gdy inne elementy będą gotowe, jeszcze pogłębię odcienie na twarzy, by pasowały do tła. Początkujący rysownicy często zostawiają skórę twarzy bardzo jasną, co nie wygląda zbyt dobrze. Czasem powodem tego zaniedbania jest obawa, że cienie nie wyjdą wystarczająco gładkie, czasem – lenistwo. W przypadku tego rysunku głowy są dość małe, dlatego cieniowanie nie zajmuje zbyt wiele czasu i można dopracować cieniowanie. Nawiasem mówiąc, rysowanie ołówkami z różnych kompletów to zły pomysł. Zazwyczaj różne formy mają różne skale odcieni. Tym sposobem ten turecki ołówek 7B na zdjęciu odpowiada ołówkowi 4B w skali KOH-I-NOORa. Zdecydowanie go odradzam! Jedyne, co mi się w nim podoba to kolor. Gdy twarz była gotowa, wróciłam do włosów. Żeby nie rozmazać tego, co już udało mi się zrobić, odwróciłam kartkę (i zdjęcie na komputerze) do góry nogami. Z dwojga złego wolałam lekko rozmazać tło (które i tak nie jest jeszcze gotowe) niż szczegółową twarz. Nawiasem mówiąc, rysowanie na podstawie odwróconych zdjęć pozwala spojrzeć na rysunek z nowej perspektywy. Dzięki temu można wychwycić ewentualne błędy. Rysowanie postaci jest dość absorbujące i wymaga zaangażowania. Dość trudno jest być w skupieniu przez cały czas, dlatego w momencie „kryzysu” warto przeskoczyć na chwilę do innego fragmentu pracy. Ja zazwyczaj zaczynam wtedy pracować nad tłem (jeżeli jest rozmyte). Cieniowanie na gładko nie wymaga nieustannego myślenia. Zajmuje jednak nieco czasu, ponieważ – jak wspominałam gdzieś wyżej – trzeba nałożyć sporo warstw. Zamiast odkładać rysunek można więc „wyrobić nadgodziny” na rysowaniu tła 🙂 Warszawa Po odpoczynku intelektualnym w postaci cieniowania tła wróciłam do Paula i zaczęłam pracę nad jego płaszczem. Cóż, zdecydowanie nie był to mój ulubiony fragment rysunku. Materiał jest pomarszczony przez co tworzy się na nim dużo drobnych cieni. Ich skopiowanie nie jest szczególnie trudne. Ja radzę sobie z nim tak, że staram się patrzeć na nie jak na układankę. Jak na pasujące do siebie puzzle. Nie odwzorowuję idealnie układu cieni. Po prostu staram się wychwycić rytm. Mimo to większość czasu patrzę na zdjęcie zamiast na kartkę, ponieważ to patrzenie jest kluczową umiejętnością rysownika. Właściwie dopiero teraz zajęłam się szkicem płaszcza. Przedtem nie poświęciłam mu zbyt wiele uwagi, bo wydawał się trudny. Tuż przed cieniowaniem starałam się jeszcze an szybko zrobić kontury cieni i zakreskować je, by w trakcie cieniowania się nie pomylić. Zbliżamy się do końca. Czas na kawkę… Wyleje się czy się nie wyleje? 🙂 Znów przeskoczyłam. Tym razem na włosy Holly. Najpierw odświeżyłam kontury, które zupełnie się zatarły. Potem zaznaczyłam, gdzie jest najciemniej i generalnie jak układają się włosy. Na końcu szczegóły. Drobne włoski (zarówno białe jak i czarne) dobrze jest dorysować na samym końcu, ponieważ w trakcie pracy lubią się zamazywać. Można także zrobić je białym żelopisem lub czarnym długopisem jak w notce. Od tego momentu pracowałam nad… wszystkim jednocześnie. Dłoń wbrew pozorom nie była taka straszna (notka o rysowaniu dłoni ). Palce wyznaczały wyraźnie granice cieni i były oświetlone w podobny sposób. Na razie dłon wyglada fatalnie ale po nałożeniu kolejnych warstw cieni będzie znacznie lepiej, obiecuję 🙂 Ok, koniec na dziś… Zbyt długie rysowanie też nie jest dobre, bo można ulec pokusie zbytniego przyspieszenia. Możliwe, że zechciałabym jak najszybciej skończyć rysowanie, tymczasem lepiej jest ostatnie poprawki zostawić na następny dzień i mieć pewność, że wszystko jest dopracowane. Zazwyczaj to właśnie te ostatnie szlify są kluczowe dla stopnia realizmu. Warszawa Dzień zaczęłam od walki z plątaniną materiałów na ubraniach. Dla mnie to zdecydowanie najgorsza część pracy. Na zdjęciu nie do końca wiadomo, gdzie kończy się jeden płaszcz a zaczyna drugi. I jak narysować tą dziwną plamę między Paulem a Holly? Ja wiem, że tam jest kot. Ale ci, którzy nie widzieli filmu mogą mieć spory problem z identyfikacją dziwnego mokrego futra… Dla przypomnienia, notka o rysowaniu tkanin . Tuż przed ostatnim etapem rysowania zawahałam się. A co jeśli tymi ostatnimi szlifami zepsuję cały rysunek? Mimo lekkich obaw zdecydowałam się dokończyć pracę. Ostatni etap polegał na dodaniu deszczu. Celowo zostawiłam to na sam koniec, by podczas cieniowania nie rozmazać tego, co już zrobiłam. Zastrugałam sobie gumkę Faber-Castell i zaczęło się dzikie kreskowanie. W tym kroku odświeżyłam także biel na najjaśniejszych miejscach pracy – głównie na mokrych płaszczach, twarzach i włosach. Żeby deszcz był w 3D pierwsze kreski gumką lekko zamazałam przy pomocy wacika i dodałam nowe na pierwszym planie. Rysunek zyskał nieco głębi ale na zdjeciach raczej tego nie widać. Żeby uzyskać ten efekt (którego na zdjęciu oczywiście nie widać…) uderzałam gumką Factis w kartkę w rytm muzyki Enej. Gumka zostawiła białe, podobne do siebie (ale nadal nieregularne) ślady przypominające zalaną ulicę w deszczu. Przyjrzałam się pracy raz jeszcze i doszłam do wniosku, że samochód, który rysowałam w górnej części z głowy (bo „brakło” zdjęcia) wygląda fatalnie. I podjęłam decyzję, że… obetnę rysunek. Praca zbliży się troszkę formatem do ekranu kinowego a ja spoglądając na nią nie będę wciąż musiała oglądać tego paskudnego dachu. Lepiej, prawda? Gotowy rysunek wyglada tak: Z jakiegoś powodu zdjęcie, które robiłam rysunkowi w zacienionym pokoju wyeksponowały znacznie więcej szczegółów niż te robione w dobrym (teoretyczne) świetle. Większość zdjęć w notce wykonywałam w nasłonecznionym pokoju przez co drobne plamki światła, które zrobiłam gumką do mazania, były nie widoczne. Dopiero zdjęcie powyżej daje prawie dokładny obraz tego, jak szczegółowa jest praca w zbliżeniu. Przyznaję, że do realistycznego rysunku ołówkami podchodziłam z pewną obawą, ponieważ od roku nie tworzyłam w tym stylu (notkę z Tyrionem w roli głównej opublikowałam 25 lipca 2012 r.!). Kilka razy w trakcie pracy miałam wrażenie, że coś idzie nie tak, że zapomniałam jak się rysuje. Bardzo dziwne uczucie. Mimo to z rysunku jestem właściwie zadowolona. Żałuję jedynie wyboru zdjęcia (to auto w tle jest fatalne!). W skrócie, co można wynieść z tej notki? · By nie stracić zapału w trakcie rysowania, można cieniować na zmianę fragmenty wymagające (np. szczegóły twarzy) i niewymagające (rozmyte tło). · Gumki chlebowe warto przechowywać osobno, ponieważ przez ich lepkość chłoną wszystkie brudy z otoczenia. · Jak widać rysowanie zajęło mi w sumie kilka dni. To dość mało jak na rysunek o takim stopniu szczegółowości. Sądzę, że wpływ miało na to tło, które nie wymagało dużego nakładu pracy a które na zdjęciu zajmowało sporo miejsca. Zatem jeśli chcecie stworzyć rysunek realistyczny w stosunkowo krótkim czasie wybierz zdjęcie, na którym tło jest rozmyte (jak na moim obrazku) lub – jeszcze lepiej! – jasno oświetloną fotografię. Polecam . · Uważnie wybierajcie zdjęcia, bo może się okazać, że coś co na fotografii nie wzbudza podejrzeń, na rysunku wygląda jak błąd (przykład: auto w tle). · Twarde ołówki są najlepszym przyjacielem rysownika, którego prace aspirują do fotorealizmu. Ale to już wiecie z wielu poprzednich notek. Widzicie? Dobrze, że nie jestem profesjonalistką – możecie uczyć się na moich błędach 🙂 Raz jeszcze notki, które mogą się przydać: (tło i szkic), (szkicowanie twarzy ze zdjęć), (szkicowanie malej twarzy ze zdjęcia), (rysowanie wody na twarzy), (co dobrze prezentuje się w pracach fotorealistycznych), (wykonanie realistycznego rozmytego tła), (rysowanie marszczonego materiału), (tak jak w tytule). Ps. Zobaczcie jeszcze mój rysunek o podobnej tematyce (pocałunek w deszczu) z 2007 r. Jest różnica, prawda? 🙂 Na starym obrazku deszcz po prostu pominęłam, bo wydawał mi się za trudny… Ps. 2. Czasem dobrze jest… nie mieć wyboru, wiecie? Swojego czasu nie miałam wyjścia i musiałam co tydzień płacić 70 zł za pociąg do Krakowa, ponieważ musiałam być w mieście smoka o konkretnej godzinie. 70 zł to dużo ale nie miałam wyboru. Miałam za to wi-fi, kawę w cenie biletu i duży prawie pusty przedział. W drodze powrotnej wybór już miałam – TLK za 30 zł lub intercity za 70. I brałam TLK, by przez trzy godziny siedzieć stłoczona z innymi ludźmi w przedziale jak tic-tac’i w pudełeczku. Jak to się ma do tego rysunku? Otóż gdybym miała przy sobie biały żelopis to pewnie długo wahałabym się czy użyć go do namalowania plamek światła. Niestety nie mam pojęcia, gdzie mój żelopis jest, więc zrezygnowałam z niego. Decyzja została podjęta za mnie a ja cieszę się, że w miarę realistyczny efekt udało mi się uzyskać bez niego 🙂
Okulary Wayfarer widzowie mogli podziwiać w klasykach kina, takich jak: "Śniadanie u Tiffaniego", "Blues Brothers" czy "Top Gun". Im częściej okulary te pojawiały się w filmach i na nosach gwiazd filmowych, tym więcej osób nie tylko chciało je mieć, ale także uznało, że to niezbędny dodatek, którego nie powinno zabraknąć w ich
Różnorodna technika wykonania dzieł odkryje przed Wami obrazy olejne oraz akrylowe, akwarele, pastele, grafiki, rzeźby ceramiczne, metalowe i drewniane. Zobacz nasze dzieła sztuki i wybierz obrazy na ścianę Twojego domu i biura już dziś! Art in House Dom Aukcyjny i Galeria OnlineAl. Jerozolimskie 107,02-011 WarszawaKontakt:+48 510 211 410 (godz. 9-18)info@ jak dojechać? © 2022 Art in House

Niestety chyba żadna z nas ostatnio nie ma za bardzo czasu, ale to nie znaczy, że próżnujemy. Chciałam dodać jedno danie, które udało mi się zrobić na śniadanie Wielkanocne. Takie małe urozmaicenie. A przepis jest z naszej ulubionej strony Kwestia Smaku.

40%ROZMIAR21x30 cm (A4)30x40 cm50x70 cmObserwuj produktWpisz poniżej swój adres e-mail, a powiadomimy Cię, gdy produkt będzie znowu dostępny! Twój adres e-mail będzie przechowywany do 180 w 2-4 dni roboczeProdukt niedostępnyPozostało tylko kilka (196 produktów)Produkt niedostępnyDarmowa dostawa od 199 złPlakat Audrey HepburnKultowy plakat fotograficzny w czerni i bieli z klasycznym motywem aktorki i modelki Audrey Hepburn. Klasyczny motyw nadaje plakatowi charakter vintage dzięki aparatowi z lat 50., za pomocą którego zostało zrobione to rozmiary plakatu wliczone zostało wbudowane białe jest drukowany przy użyciu najwyższej jakości atramentu na papierze premium o gramaturze 200g/m2. Może poszczycić się certyfikatem FSC, matowym wykończeniem i gładką powierzchnią. Rezultatem naszej produkcji jest solidny wydruk o niezrównanej jakości, który przetrwa próbę nie jest wliczona w g / m² papier premiumz matowym najwyższej jakościz krystalicznie czystym szkłem kupili równieżInspiracje do Domowej Galerii ŚciennejPopularne produkty w tej kategorii
Translations in context of "u Tiffaniego" in Polish-English from Reverso Context: Wiesz, dlaczego każdego roku kupujemy twój prezent urodzinowy u Tiffaniego? FilmBreakfast at Tiffany's19611 godz. 55 min. {"rate": {"id":"1318","linkUrl":"/film/%C5%9Aniadanie+u+Tiffany%27ego-1961-1318","alt":"Śniadanie u Tiffany'ego","imgUrl":" pisarz Paul Varjak wprowadza się do eleganckiej nowojorskiej kamienicy. Jego sąsiadką jest śliczna Holly żyjąca na koszt bogatych adoratorów. Więcej Mniej {"tv":"/film/%C5%9Aniadanie+u+Tiffany%27ego-1961-1318/tv","cinema":"/film/%C5%9Aniadanie+u+Tiffany%27ego-1961-1318/showtimes/_cityName_"} {"linkA":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeA","linkB":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeB"} Ekranizacja opowiadania Trumana Capote. Holly Golightly jest postrzeloną dziewczyną, której życie upływa na nieustannej zabawie na koszt bogatych adoratorów. Pewnego dnia piętro wyżej wprowadza się młody pisarz, który także jest utrzymankiem. Tę dwójkę zaczyna łączyć przyjaźń, która przerodzi się w głębsze uczucie. Oboje będą musieli zweryfikować swe dotychczasowe życie i zdecydować, czy są w stanie być powieści, Truman Capote, chciał, żeby Holly została zagrana przez Marilyn Monroe. Lee Strasberg odradził Monroe to posunięcie, ponieważ jego zdaniem zagranie call-girl zniszczyłoby wizerunek gwiazdy. Mówi się, że Nowy Jork, o którym tak pięknie śpiewał Frank Sinatra, to magiczne miasto, w którym życie toczy się 24 godziny na dobę, a na stosunkowo niewielkiej powierzchni stykają się ze sobą ludzie różnych kultur, przeżywający osobiste tragedie i dramaty, pozornie nie związani ze sobą, ale razem tworzący ten wielki, tętniący życiem organizm. ... więcejzdaniem społeczności pomocna w: 81%Czarująca komedia romantyczna w reżyserii Blake'a Edwardsa z nowojorskim klimatem w tle. Oto poznajemy luksusową call girl Holly Golightly (Audrey Hepburn). Holly bez żenady wodzi za nos całą kolekcję bogatych mężczyzn, marzących o chwili zapomnienia z piękną i elegancką kobietą, którą mogliby się pochwalić się niczym jednym z licznych trofeów: ... więcejzdaniem społeczności pomocna w: 78% Urocza ramotka z czasów gdy Ameryka była postrzegana jako "ziemia obiecana" Świetna Audrey, George i kot. Brzydkie stereotypowe potraktowanie Azjaty na minus ale Mickey grał dobrze. Film się zestarzal, mitologizuje Nowy Jork i jego przestrzeń handlową. Wszystko jest takie ... więcej Oprócz melodii "Moon river" oraz urody głównej bohaterki nic szczególnego w tym filmie nie zobaczyłem. Poraża mnie jego wysoka pozycja w rankingu. Pusta, głupia główna bohaterka szukająca bogatego męża - ot i cały film. Uwaga Spoiler! Ten temat może zawierać treści zdradzające fabułę. Ten film kojarzy mi się z wielką różową landrynką, jest taki lekki, choć trochę przesłodzony. Postać Holly, która w założeniu miała pewnie być zabawna i urocza, mnie zwyczajnie denerwowała swoim egoizmem i ignorancją. Fabuła nie jest specjalnie nowatorska ani wciągająca, co nie zmienia faktu, że ... więcej
\n śniadanie u tiffaniego obraz
. 153 302 356 368 255 10 200 471

śniadanie u tiffaniego obraz